Na Reddicie pojawiła się nietypowa historia. Jeden z użytkowników postanowił całkowicie zautomatyzować swoje życie randkowe na Tinderze. Wykorzystał do tego sztuczną inteligencję – bota, który sam wykonywał wszystkie czynności
Przesuwał profile w lewo lub prawo, prowadził czaty, a nawet umawiał spotkania i wpisywał je do kalendarza.
Całość działała według prostego schematu: gdy bot umówił 10 randek w tygodniu, robił przerwę, by nie przeciążyć… swojego właściciela. Najciekawsze jest jednak to, jak wyglądała rozmowa. Twórca wykorzystał Claude’a – model językowy podobny do ChatGPT, ale lepiej radzący sobie z programowaniem. Bot analizował każdą wiadomość w czasie rzeczywistym i odpisywał w takim stylu, jaki miał jego twórca. Efekt? Rozmowy wyglądały, jakby naprawdę pisał je człowiek.

Już teraz na Tinderze roi się od zdjęć poprawionych przez AI, filtrów i przeróbek. Teraz doszła jeszcze pełna automatyzacja rozmów i planowania randek.
Dla wielu to ciekawy eksperyment technologiczny. Dla innych – znak, że aplikacje randkowe tracą swój sens. Skoro boty mogą za nas flirtować, umawiać spotkania i planować czas, to gdzie w tym wszystkim jest miejsce na prawdziwe emocje?

Komentarze (0)