04.11.2024

„Ekolodzy” wybiją się sami. Nie chcą mieć dzieci, bo przeliczają je na ilość CO2

Dorian Skrzypnik
Dorian Skrzypnik
Newsy
Udostępnij:
facebook twitter
Skomentuj

W Niemczech coraz głośniej mówi się o Ruchu Strajku Urodzeniowego (Gebärstreik-Bewegung), sekcie klimatycznej, której członkowie z fanatyzmem starają się nie mieć potomstwa, obawiając się negatywnego wpływu dzieci na klimat. Zwolennicy tego ruchu, określający się mianem „antynatalistów”, wybierają sterylizację lub wazektomię, aby na zawsze pozbawić się możliwości prokreacji.

Ich motywacje wynikają z przekonania, że globalne ocieplenie jest na tyle poważnym zagrożeniem, że każda jednostka – zwłaszcza nowo narodzona – przyczynia się do niszczenia środowiska. W efekcie dzieci stały się dla nich symbolem ekologicznego obciążenia, większego niż emisje CO2 z samochodów.

O skali klimatycznego obłędu Niemcy przekonują się coraz częściej, a do debaty przyczynił się głośny proces sądowy w Ratyzbonie. Przed wymiarem sprawiedliwości stanęli aktywiści klimatyczni oskarżeni o niebezpieczne blokowanie ruchu ulicznego poprzez przyklejanie się do jezdni. Sala sądowa stała się dla nich miejscem publicznego wyrażania skrajnych opinii. Jedna z oskarżonych, z łzami w oczach, opowiedziała o swojej sterylizacji jako akcie klimatycznego poświęcenia. Ten dramatyczny przykład podkreśla rosnącą determinację ruchu, który w swojej ideologii widzi jedyne rozwiązanie dla globalnych problemów.

Dzieci przeliczone na tony CO2

Inspiracją dla narodzin Ruchu Strajku Urodzeniowego była publikacja naukowa z 2017 roku autorstwa Setha Wynesa i Kimberly Nicholas, która przedstawiała dzieci jako większe zagrożenie dla środowiska niż samochody. W pracy tej oszacowano, że jedno dziecko generuje rocznie emisję 58,5 tony CO2, podczas gdy rezygnacja z jazdy autem oszczędza jedynie 2,4 tony. Takie dane stały się fundamentem dla ruchu „antynatalistów”, którzy przeliczają dzieci na emisje gazów cieplarnianych i uznają ich narodziny za zagrożenie dla przyszłości planety. Krytycy tego podejścia, w tym Michael Bilharz z niemieckiej Federalnej Agencji Środowiska, wskazują jednak, że dzieci są przyszłością, a lepszym rozwiązaniem byłoby ograniczenie działalności elektrowni węglowych i zakaz używania samochodów na paliwa kopalne.

Propozycje liderów Ruchu Strajku Urodzeniowego

Jedną z liderek ruchu jest Verena Brunschweiger, która promuje swoją książkę „Wolna od dzieci zamiast bezdzietna” i domaga się nagród finansowych dla tych, którzy zdecydują się na bezdzietność w imię ochrony planety. Brunschweiger postuluje, aby niemieckie państwo wypłacało bezdzietnym parom, które przekroczyły 50. rok życia, 50 tysięcy euro jako nagrodę za „ekologiczną” postawę. Dodatkowo, członkowie ruchu proponują stworzenie specjalnych programów motywacyjnych, które nagradzałyby sterylizację większą liczbą przywilejów, takich jak dodatkowe loty samolotem czy możliwość jedzenia mięsa bez wyrzutów sumienia.

Nie brakuje głosów krytyki wobec radykalizmu niemieckich „antynatalistów”. Działania te przypominają niektórym historyczne przykłady fanatyzmu religijnego, jak np. rosyjska sekta skopców w XVIII wieku, której członkowie okaleczali się, by uniknąć pożądania seksualnego, postrzeganego jako źródło zła. Skopcy uważali, że kastracja jest jedynym środkiem na oczyszczenie się z grzechów. Porównanie to może wydawać się drastyczne, ale dla krytyków współczesnych ruchów klimatycznych dowodzi, że radykalne idee mogą prowadzić do ekstremalnych i destrukcyjnych działań, niezależnie od epoki.

Komentarze (0)