Jeszcze kilka lat temu wyglądał jak zwyczajny dwudziestolatek z sąsiedztwa. Dziś, gdy spojrzysz na Tristana Weigelta, możesz mieć problem z rozpoznaniem, że to ta sama osoba. Wszystko przez jego wieloletni projekt – pokrycie tatuażami niemal całego ciała.
Plan zaczął realizować w wieku 20 lat. Od tamtej pory regularnie siadał na fotelu tatuatora, znosząc wielogodzinne sesje. Łącznie pod igłą spędził prawie 11 pełnych dni, a za całość zapłacił równowartość dobrej klasy samochodu – około 230 tysięcy złotych. Efekt? 95% skóry ozdobionej tuszem.
Niektórzy patrzą na niego z podziwem, inni z przerażeniem. Tristan jednak pozostaje obojętny na krytykę. Jak sam mówi, większość reakcji, które słyszy na ulicy, jest pozytywna, a opinie obcych nie wpłyną na jego marzenia.
Jego przemiana pokazuje, że dla jednych ciało to po prostu ciało, a dla innych – płótno, na którym można stworzyć wyjątkowe dzieło sztuki.


Komentarze (0)