robert bąkiewicz
04.11.2025

Człowiek bez majątku, który żyje jak człowiek z majątkiem. Imperium Roberta Bąkiewicza

Rafał Dobrzyński
Rafał Dobrzyński
Polityka
Udostępnij:
facebook twitter
Skomentuj

Oficjalnie niemal nic nie posiada. Według dokumentów - ślubna obrączka, piłkarski strój i kilkadziesiąt złotych na koncie. A jednak Robert Bąkiewicz żyje wygodnie, porusza się terenówką, korzysta z nieruchomości i wciąż jest aktywny publicznie. Ścigają go komornicy, toczy liczne sprawy sądowe, ale struktura powiązań fundacyjno-partyjnych, którą zbudował przy wsparciu poprzedniej władzy, działa jak finansowa tarcza.

„Biedny jak mysz kościelna”… na papierze

Latem 2024 roku Bąkiewicz, były organizator Marszu Niepodległości – przekonywał komorników, że jest zupełnie bez środków do życia. Nie ma samochodu, sprzętów domowych ani pracy. Mieszka – jak twierdzi – u teściów, a jedyne wartościowe przedmioty to obrączka i komplet sportowy. Na koncie: 26,59 zł.

Jednocześnie jednak prowadzi aktywne życie polityczne, część czasu spędza w ośrodku Straży Narodowej w Otwocku, a do dyspozycji ma specjalistycznego pick-upa. Jak twierdzą jego byli współpracownicy, to nie pierwszy raz, gdy kreuje się na bankruta, by uniknąć wierzycieli.

Długi rosną, spraw przybywa

Bąkiewicz przegrał procesy m.in. z „Gazetą Wyborczą” i aktywistką Katarzyną Augustynek („Babcią Kasią”). Unika zapłaty zadośćuczynień i kosztów sądowych.

Ma także otwarte postępowania związane m.in. z:

  • nawoływaniem do przemocy politycznej („napalm na przeciwników”),
  • znieważeniem funkcjonariuszy,
  • naruszeniem przepisów wyborczych,
  • działalnością fundacyjną jego środowiska.

Mimo to stać go na prawników – reprezentuje go kilku adwokatów, w tym związani z konserwatywnymi organizacjami.

Najważniejszy majątek? Nie własny

Kluczem do fenomenu Bąkiewicza są pieniądze publiczne, które za rządów PiS trafiły do jego organizacji. W sumie ok. 13 mln zł z Funduszu Patriotycznego i innych programów. Te środki pozwoliły zbudować sieć fundacji i stowarzyszeń, które – choć formalnie niezależne – są z nim powiązane.

W ich posiadaniu znajdują się m.in.:

  • ośrodek leśny w Otwocku (prawie 9 tys. m² terenu, kilka budynków),
  • mieszkanie w Pruszkowie,
  • samochody terenowe i bus.

To z ich majątku korzysta, jednocześnie formalnie nic nie posiadając.

Sprytna konstrukcja prawna

Eksperci wskazują, że przepisy uniemożliwiają komornikom zlicytowanie majątku fundacji czy stowarzyszenia, nawet jeśli ich lider korzysta z niego prywatnie. Po zmianach prawa w 2019 roku takie sytuacje stały się częstsze – i legalnie trudne do podważenia.

Bąkiewicz więc żyje jak beneficjent systemu, który stworzył – i który przez lata finansowała władza, mając w nim wygodnego sojusznika politycznego.

Był „zbawicielem narodu”, został problemem

Narodowe środowiska odwróciły się od niego – zarzucają mu przywłaszczenie środków i „sprzedanie się PiS-owi”. Po odsunięciu go z Marszu Niepodległości nowy zarząd miał odziedziczyć ok. 300 tys. zł długu i niejasne rozliczenia „zaliczek”.

Prokuratura bada część wątków, ale tempo śledztw jest powolne. Tymczasem Bąkiewicz wciąż prowadzi zbiórki i działalność, którą sam – półżartem, pół serio – porównuje do bankructw wielkich kapitalistów.

Symbol nowej epoki politycznych grantów

W polskiej polityce Bąkiewicz stał się symbolem: człowieka, który na politycznym sojuszu z władzą zbudował finansową fortecę odporną na egzekucję długów. Choć oficjalnie nic nie ma, korzysta z milionów, które jego organizacje otrzymały jako „obrońcy patriotyzmu”.

Dziś, gdy państwo próbuje odzyskać te pieniądze, Bąkiewicz ma czas, prawników i nieruszalny majątek – tylko że nie własny.

Czy odpowie za sposób wykorzystania publicznych środków? To zależy już od prokuratury i sądów. Na razie jednak jego finansowy pancerz działa bez zarzutu.

Komentarze (0)