19.09.2025

Europejska liga NBA najpóźniej w 2028 roku

Dorian Skrzypnik
Dorian Skrzypnik
Sport
Udostępnij:
facebook twitter
Skomentuj

Historia dzieje się na naszych oczach. Komisarz NBA Adam Silver oficjalnie potwierdził, że europejska liga pod szyldem NBA wystartuje najpóźniej w 2028 roku. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, pierwsze mecze mogą zostać rozegrane nawet rok wcześniej.

Nowa liga ma liczyć około 16 drużyn, a wśród miast, które są na krótkiej liście, wymienia się takie metropolie jak Madryt, Paryż, Londyn, Mediolan czy Ateny. Silver jasno zaznaczył, że nie chce tworzyć „elitarnej zabawki” dla kilku bogatych klubów. – Każdy zespół musi mieć realną szansę na mistrzostwo – podkreśla.

Model, który jest obecnie rozważany, zakłada 12 stałych klubów i 4 miejsca otwarte – kwalifikowane co roku w oparciu o wyniki sportowe. To ma być odpowiedź na zarzut, że w piłkarskiej Lidze Mistrzów zwycięzców da się przewidzieć jeszcze przed startem rozgrywek.

Koszykówka w nowym wydaniu

Nowa liga ma być rozgrywana według zasad FIBA – czyli z 40-minutowym czasem gry. Początkowo kluby będą korzystać z istniejących hal, ale docelowo nie wyklucza się inwestycji w nowoczesne areny dedykowane wyłącznie NBA Europe.

Co ciekawe, choć projekt tworzony jest w porozumieniu z FIBA, to jego start może wywrócić do góry nogami układ sił w koszykarskiej Europie. Euroliga, która od lat uchodzi za najważniejsze rozgrywki na Starym Kontynencie, musiałaby zmierzyć się z konkurencją o zupełnie innym zasięgu medialnym i finansowym.

W tle pojawia się LeBron James

Całą historię dodatkowo podgrzewają plotki o zaangażowaniu LeBrona Jamesa i jego wieloletniego partnera biznesowego, Mavericka Cartera. Ten drugi już teraz doradza grupie inwestorów, którzy chcą stworzyć globalną ligę koszykarską z budżetem sięgającym 5 miliardów dolarów.

Projekt zakłada turniejowy format, mecze rozgrywane w różnych zakątkach świata i drużyny męskie oraz żeńskie. Sam LeBron oficjalnie nie jest w to zaangażowany, ale według doniesień uczestniczył w kilku spotkaniach. Adam Silver, pytany o tę inicjatywę, skwitował krótko: „Konkurencja nie śpi”.

Co dalej?

Choć dziś całość brzmi jak rewolucja, przed NBA Europe stoi jeszcze sporo pytań. Jakie drużyny faktycznie przystąpią do rozgrywek? Jak ułożą się relacje z ligami krajowymi i Euroligą? Kto sfinansuje infrastrukturę i czy kibice w Europie kupią produkt, który z założenia ma być „NBA w miniaturze”?

Jedno jest pewne: jeśli wszystko się uda, już za kilka lat zobaczymy koszykówkę na najwyższym poziomie w wydaniu europejskim, a NBA – zamiast organizować okazjonalne mecze w Londynie czy Paryżu – będzie miała pełnoprawną ligę na Starym Kontynencie.

Komentarze (0)