07.10.2025

Import papryki niszczy polskich rolników

Dorian Skrzypnik
Dorian Skrzypnik
Newsy
Udostępnij:
facebook twitter
Skomentuj

Polscy rolnicy biją na alarm – ceny skupu papryki spadły poniżej kosztów produkcji, a zagraniczny import bije rekordy. Według danych GUS tylko w pierwszych siedmiu miesiącach 2025 roku do kraju trafiło ponad 62 tysiące ton papryki o łącznej wartości 581 milionów złotych. Najwięcej warzyw przyjechało z Holandii, Hiszpanii i Niemiec.

Nigdy wcześniej Polska nie sprowadzała ich tak dużo, a skutki tej sytuacji odczuwa dziś praktycznie każda rodzina, która żyje z uprawy ziemi.

Na krajowych skupach papryka leży niesprzedana, bo ceny są wręcz symboliczne. W niektórych rejonach rolnicy słyszą ofertę 30 groszy za kilogram, podczas gdy w sklepach to samo warzywo kosztuje nawet 12 złotych. Różnica jest gigantyczna, a zyski ze sprzedaży kończą się w kieszeniach pośredników i sieci handlowych. Z podobnym dramatem mierzą się producenci cebuli, marchwi i ziemniaków, których ceny hurtowe spadły do poziomów nienotowanych od lat. Dla wielu gospodarstw oznacza to jedno – pracują na stracie.

Rozdają za darmo, bo nie opłaca się sprzedawać

Tragiczny symbol obecnych czasów to historia Macieja Siekiery z Gałkowic w woj. świętokrzyskim, który zaprosił mieszkańców, by sami zebrali jego paprykę – za darmo. Jak mówi, nie chodziło o litość, lecz o pokazanie absurdu, w którym ciężka praca rolnika stała się całkowicie bezwartościowa. Takie historie przestają być wyjątkiem. Wielu producentów warzyw rezygnuje z upraw, bo koszt zbioru i sprzedaży przewyższa możliwy dochód.

Polska gnije na polu, hiszpańska leży w sklepie

Rolnicy coraz głośniej mówią o dumpingu cenowym i braku jakiejkolwiek ochrony ze strony państwa. W krajach Zachodu producenci mają dopłaty do energii, chłodni i transportu, dzięki czemu mogą eksportować towar po zaniżonych stawkach, nie ponosząc strat. W Polsce natomiast rolnicy zostali sami – bez wsparcia w przechowywaniu, bez stabilnych umów i bez polityki, która chroniłaby rodzimą produkcję. Efekt? Na sklepowych półkach króluje hiszpańska i holenderska papryka, a polska gnije w polu.

To nie tylko kwestia pieniędzy. To również pytanie o bezpieczeństwo żywnościowe i przyszłość polskiej wsi. Jeśli krajowe gospodarstwa będą dalej wypychane z rynku, wkrótce zależność od importu stanie się całkowita. Wystarczy jedno załamanie łańcuchów dostaw czy decyzja unijnych urzędników, a Polacy zostaną bez własnej żywności. Wtedy niskie ceny z Zachodu szybko zamienią się w szantaż ekonomiczny.

Polska wieś potrzebuje dziś nie tylko dopłat, lecz mądrego wsparcia – takiego, które pozwoli uczciwie konkurować i chronić krajową produkcję przed zalewem taniego importu. Bo jeśli pozwolimy, by rolnik zrezygnował z uprawy, to stracimy coś więcej niż paprykę. Stracimy część niezależności, którą przez pokolenia budowali ludzie pracujący od świtu do zmierzchu, byśmy mieli własny chleb i własne warzywa na stole.

Komentarze (0)