To może być polityczny koniec Marcina Jabłońskiego w Lubuskiem. Jak nieoficjalnie ustaliła Gazeta Wyborcza, marszałek złożył rezygnację ze stanowiska po skandalu, który wybuchł po wypadku na S3. Jechał służbową skodą i zderzył się z BMW. W internecie krąży nagranie z wideorejestratora – i trudno je zbagatelizować.
Cała historia zaczęła się na drodze ekspresowej. Na nagraniu widać, jak służbowa skoda – prowadzona przez marszałka – zachowuje się co najmniej dziwnie. Jabłoński próbował tłumaczyć się, że „nagranie nie pokazuje całej sytuacji”, ale nikt nie kupił tej wymówki. Zamiast wyjaśnień – cisza. I jeszcze zawieszenie członkostwa w Platformie Obywatelskiej.
Presja z każdej strony – nawet z własnej partii
Marszałek miał chyba nadzieję, że sprawa przycichnie. Nic z tego. Krytyka posypała się z każdej strony – od zwykłych ludzi, przez działaczy partii Razem i Konfederacji, aż po jego własnych kolegów z PO. Nawet Donald Tusk miał skrytykować Jabłońskiego wprost, bo jego tłumaczenia nikogo nie przekonały. W kuluarach mówi się, że premier nie miał już złudzeń co do zachowania marszałka.
Jak donosi Wyborcza, kilka dni temu Jabłoński złożył rezygnację na ręce Waldemara Sługockiego – szefa PO w regionie. Oficjalnie nikt tego nie potwierdza, ale… wszystko wskazuje na to, że to już koniec.
Brak pokory, brak przeprosin, brak klasy
Największe oburzenie wzbudził fakt, że Jabłoński nie potrafił po prostu przeprosić. Zamiast wyjść do ludzi, wyjaśnić, pokazać skruchę – schował się za oświadczeniem. „Gdyby nie bawił się w przepychanki na drodze, nie musiałby dziś odchodzić” – mówią działacze PO. I trudno się z tym nie zgodzić.
Ludzie chcieli dymisji – wygląda na to, że ją dostaną
W sieci krążyły petycje, komentarze i apele o przyzwoitość. Mieszkańcy regionu domagali się odejścia Jabłońskiego. Teraz wygląda na to, że ich głos został usłyszany.
W piątek 11 lipca Jabłoński ma wygłosić oświadczenie. W tym samym dniu miało odbyć się kilka konferencji prasowych zarządu województwa – wszystkie odwołano. Biuro prasowe wysłało lakoniczny komunikat do dziennikarzy. To tylko podsyciło spekulacje.

O tym przekonamy się w piątek. Ale jedno jest pewne – cała sytuacja pokazuje, jak bardzo niektórzy politycy są oderwani od rzeczywistości. Wypadek, brak skruchy, publiczne milczenie, a potem rezygnacja pod presją. Jabłoński miał szansę zachować się z klasą. Zmarnował ją.

Komentarze (0)