To miały być zawody, które na długo zapadną w pamięć Krzysztofowi Sadurskiemu – młodemu żużlowcowi Polonii Piła. I rzeczywiście tak się stało. Tyle że nie tylko ze względu na bardzo dobre wyścigi.
Podczas meczu ze Startem Gniezno zawodnik zanotował świetne biegi, które spokojnie można uznać za jedne z najlepszych w jego dotychczasowej karierze. Niestety, żużel to nieprzewidywalny sport, a technika potrafi brutalnie przerwać nawet najbardziej udany występ. W trakcie zawodów doszło do dwóch defektów, z czego jeden szczególnie dotkliwy – Sadurski stracił swój najlepszy silnik. Po prostu się zatarł.
W zawodowym sporcie taka awaria to zawsze problem, ale dla młodych zawodników z niższych lig, startujących bez wielkiego zaplecza i sponsorów, to może być moment krytyczny. Przepadnięcie kolejnych zawodów z powodu braku sprawnego sprzętu jest całkiem realnym scenariuszem.
Właśnie wtedy pomocną dłoń wyciągnął Michał Marmuszewski z firmy MMX. Bez wahania udostępnił Sadurskiemu nowy silnik – dosłownie „prosto z kartonu”. Wystarczyła chwila, by wszystko było gotowe, a Krzysztof mógł wziąć udział w kolejnym spotkaniu, tym razem w Lublinie w ramach rozgrywek U24 przeciwko drużynie z Grudziądza.
Efekt? Imponujący. W pierwszym występie na nowym silniku zawodnik zdobył 14+1 punktów, notując komplet trójek i tylko raz przyjeżdżając drugi. To występ, który mówi sam za siebie.
Za ten gest zawodnik publicznie podziękował Marmuszewskiemu, a przy okazji ogłosił, że logo MMX pojawi się od teraz na jego sprzęcie i kevlarach. Bo w żużlu, jak w życiu – są rzeczy, których się nie zapomina.

Komentarze (0)