Niektóre pomysły wydają się tak oczywiste, że aż dziwne, że nikt wcześniej ich nie wprowadził. Tak właśnie jest z nowym systemem etykietowania żywności w Argentynie. Od 2022 roku na tamtejszych produktach spożywczych pojawiły się czarne, ośmiokątne znaki ostrzegawcze – coś w rodzaju „znaku STOP” dla niezdrowego jedzenia.
Widnieją na przodzie opakowań i jasno informują, czy produkt zawiera za dużo cukru, tłuszczu, soli albo kalorii. Efekt? Konsument nie musi już wczytywać się w mikroskopijne tabelki z tyłu opakowania – wszystko widać od razu.
Rewolucja w podejściu do etykiet
Prawo nazwane Ley de Etiquetado Frontal obowiązuje w Argentynie od października 2022 roku i szybko zyskało uznanie wielu ekspertów ds. zdrowia publicznego. Oznaczenia nie są symboliczne – są obowiązkowe i muszą być wyraźnie widoczne. Co więcej, jeśli produkt zawiera słodziki lub kofeinę, również musi to być zaznaczone. Argentyńczycy uznali, że konsumenci mają prawo wiedzieć, co wkładają do koszyka, i że marketingowe hasła typu „fit” czy „light” nie mogą dłużej mydlić oczu.

Koniec ze ściemą producentów
Nowy system w praktyce obalił wiele trików stosowanych przez przemysł spożywczy. Żadne kolorowe opakowania ani uśmiechnięte mascoty nie ukryją już faktu, że baton zawiera pół słoika cukru, a płatki śniadaniowe to głównie kalorie. W Argentynie nawet giganci pokroju Coca-Coli musieli podporządkować się nowym zasadom – i jak się okazuje, świat się od tego nie zawalił. Wręcz przeciwnie: ludzie zaczęli częściej wybierać zdrowsze produkty, a świadomość żywieniowa społeczeństwa rośnie.

Czas na polskich decydentów
I tu pojawia się pytanie – czy w Polsce byłoby to możliwe? Wystarczyłaby jedna mądra ustawa, napisana z myślą o obywatelach, a nie o koncernach. To nie jest „lewicowy pomysł”, tylko zdroworozsądkowy projekt, który mógłby realnie poprawić zdrowie społeczeństwa, szczególnie najmłodszych. W końcu – jeśli w Ameryce Południowej dało się to zrobić, to czemu u nas miałoby się nie udać?
Źródło informacji: Facebook, profil Pomysłodawcy

Komentarze (0)