Ukraiński uczestnik koncertu Maxa Korża, który na Stadionie Narodowym machał czerwonoczarną flagą OUN-B, przeprasza w mediach społecznościowych, tłumacząc się niewiedzą o zbrodniach UPA. Jego gest wywołał jednak falę oburzenia i ostrą reakcję rapera RETO, który jasno dał do zrozumienia, że w Polsce nie ma miejsca na symbole banderowskie.
Sobotni koncert białoruskiego rapera Maxa Korża, który miał być wielkim muzycznym wydarzeniem, został przyćmiony przez incydent, który wzbudził oburzenie wśród Polaków. W tłumie pojawiła się czerwonoczarna flaga Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów – frakcji Bandery (OUN-B), kojarzona w Polsce przede wszystkim z ludobójstwem na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Flaga była wymachana przez obywatela Ukrainy – Dimę D. – który twierdzi, że nie była to rosyjska prowokacja, a jedynie symbol walki o niepodległość Ukrainy. Jak utrzymuje, nie wiedział o zbrodniach UPA dokonanych na Polakach. Wśród świadków i komentatorów to tłumaczenie nie przekonuje – wielu podkreśla, że niewiedza nie zwalnia z odpowiedzialności, a takie gesty w Polsce są nie do przyjęcia.
Warszawska policja poinformowała, że podczas wydarzenia zatrzymano 109 osób. Powody były różne: posiadanie narkotyków, naruszenie nietykalności cielesnej pracowników ochrony, wnoszenie środków pirotechnicznych czy nielegalne wtargnięcia na teren imprezy masowej. Łącznie 50 osób ukarano mandatami na kwotę ponad 11,5 tys. zł, a wobec 38 uczestników skierowano wnioski o ukaranie do sądu. Równocześnie wobec 57 obywateli Ukrainy i 6 Białorusinów wszczęto procedury deportacyjne – mają opuścić Polskę dobrowolnie lub przymusowo.
Reto z ostrą reakcją
Wśród polskich artystów głos w sprawie zabrał raper RETO, który w swoich mediach społecznościowych zamieścił jednoznaczne oświadczenie:
„Jestem dumny z bycia Polakiem. Mam znajomych z Ukrainy, którzy w Polsce są od lat, prowadzą firmy, płacą podatki, szanują mnie, mój kraj i jego historię, dlatego w zamian otrzymują mój szacunek. Nie będę jednak siedzieć cicho w sytuacji, kiedy ktoś, kto jest tu gościem i znalazł schronienie w ciężkiej sytuacji, w zamian publicznie pluje na mnie i moją ojczyznę, wymachując symboliką, która bezpośrednio wiąże się z ogromną krzywdą, jaka spotkała ten kraj.”\
W kolejnych relacjach dodał:
„Moja mama przekazała mi wiedzę, którą jej przekazał dziadek – o tym, co spotkało moją rodzinę i co zrobili nam banderowcy. Zawsze będę o tym pamiętać i dlatego powiem głośno: ZA FLAGĘ BANDERY CH** W DUPĘ I NÓŻ W SERCE. Przeprosiny w tej sytuacji nie znaczą nic. Co ma wisieć, nie utonie.” Słowa te spotkały się z dużym poparciem wśród polskich internautów, szczególnie w środowiskach pamiętających o rzezi wołyńskiej i domagających się jednoznacznego sprzeciwu wobec gloryfikowania zbrodniarzy.
Koncert Maxa Korża miał być świętem muzyki, ale zamiast tego stał się lekcją o tym, jak krucha jest pamięć historyczna i jak łatwo jednym gestem można wywołać burzę emocji. Wypowiedź RETO pokazuje, że w Polsce wciąż istnieje silna potrzeba obrony narodowej godności i przypominania prawdy o przeszłości – bez względu na polityczne kalkulacje.
Komentarze (0)