20.06.2025

Rozmowa Quebo z Winim – czyli 2 godziny czystego absurdu

Dorian Skrzypnik
Dorian Skrzypnik
Lifestyle
Udostępnij:
facebook twitter
Skomentuj

Jeśli ktoś spodziewał się wywiadu z pytaniami o rap, karierę i poważne tematy, to raczej się rozczarował. Rozmowa Quebonafide z Winim to dwie godziny wolnej gadki, w której nie było żadnych zasad. Tematy? Od dziwnych nawyków, przez jedzenie i randki, aż po refleksje o koreanskim kinie. I chociaż brzmi to chaotycznie – słucha się tego zaskakująco dobrze.

Quebo przyznał m.in., że nigdy w życiu nie użył klaksonu ani dzwonka rowerowego, że pije 10 litrów wody dziennie, mimo że… nie lubi wody. Ma na to swój logiczny (według niego) powód – że organizm przestanie ją magazynować. Okazało się też, że lubi jabłka, ale nie może jeść ich za dużo przez refluks, a po ulubionym Plant Beefie z Max Burgera boli go brzuch. Monikę Brodkę z kolei boli brzuch po falli – o tym też rozmawiali.

Wini z kolei miał problem z tapetą na laptopie (sama się skasowała), w jednym McDonaldzie nie dali mu lodu do kawy, a kiedy chciał pochwalić styl starszej pani na przystanku – przypadkiem ją nastraszył. Rozkręcił się też przy temacie randek – mówił, że nie szuka nikogo, bo „balans jest najważniejszy”, ale gdyby miał wybierać, to… z Magdą Gessler chętnie by pogadał na Rayi.

Z bardziej życiowych tematów – była mowa o Biedronkach. Quebo zgadł, że jest ich 3000–3500 (rzeczywiście: 3700), ma 3 minuty do najbliższej z domu, ale jak nie ma lodów z Okim, to potrafią jechać 14 minut dalej, żeby wrócić z niczym. Zawsze kupuje mochi, bo boi się, że się roztopią. Na BOP najbardziej czekali na walkę Szubi Szubs vs Trzy-Sześć, a sam wieczór Quebo określił jako najlepszy w swoim życiu.

Cała rozmowa to miks totalnego absurdu i zaskakująco szczerych przemyśleń. Było o tym, czy słowo „koczko” istnieje, czy auto, które widzieli, parkowało czy spadło do rowu, o czereśniach, Orlenie, skrzypcach Stradivariusa i o tym, że O.T. Genasis nie zrobił więcej hitów, ale i tak wszyscy go pamiętają. Zero spiny, dużo śmiechu, zero pozowania. Po prostu dwóch typów, którzy gadają o wszystkim i niczym — i właśnie za to ta rozmowa tak dobrze siada.

Komentarze (0)