10.06.2025

Segregacja plastiku nie ma sensu

Rafał Dobrzyński
Rafał Dobrzyński
LifestyleZdrowie
Udostępnij:
facebook twitter
Skomentuj

Segregowanie odpadów stało się symbolem proekologicznej postawy. Wyrzucamy plastik do żółtego pojemnika, szkło do zielonego, a papier do niebieskiego – wierząc, że w ten sposób chronimy planetę. Ale czy na pewno? Dr. inż. Konrad Skotnicki ujawnia niewygodną prawdę: nie wszystkie śmieci nadają się do recyklingu, a część naszych wysiłków może być po prostu… daremna.

Co naprawdę da się odzyskać?

Szkło i metal – recyklingowe championy

Według eksperta, szkło i metal to jedyne materiały, których recykling ma sens. Szkło można przetwarzać niemal w nieskończoność bez utraty jakości, a metal – z niewielkimi stratami. Wrzucanie butelek czy puszek do odpowiednich pojemników faktycznie zmniejsza ilość odpadów i oszczędza surowce.

Plastik – wielkie oszustwo recyklingu?

Niestety, z plastikiem sprawa wygląda znacznie gorzej.

  • Tylko 9% światowych odpadów plastikowych jest przetwarzanych, a z tego jedynie 1% nadaje się do ponownego użycia.
  • Plastik można poddać recyklingowi maksymalnie 2-3 razy, po czym i tak trafi na wysypisko.
  • Większość odpadów z Europy i USA kończy w Azji, gdzie zalega na dzikich wysypiskach, trafia do rzek lub dryfuje w oceanach, tworząc tzw. Wielką Pacyficzną Plamę Śmieci.

To smutne, ale segregowanie plastiku często nie ma większego sensu

– przyznaje dr Skotnicki.

Dlaczego recykling plastiku zawodzi?

  1. Mieszane tworzywa – wiele opakowań składa się z różnych rodzajów plastiku, których nie da się łatwo rozdzielić.
  2. Zanieczyszczenia – resztki jedzenia, kleje czy barwniki utrudniają przetwarzanie.
  3. Brak opłacalności – produkcja nowego plastiku jest często tańsza niż jego recykling.
  4. Greenwashing firm – korporacje chwalą się „ekoopakowaniami”, ale w rzeczywistości tylko 14% ich odpadów jest przetwarzanych.

Co w takim razie robić?

Skoro recykling plastiku jest niewydajny, czy powinniśmy go w ogóle segregować? Ekspert nie namawia do rezygnacji, ale podkreśla, że prawdziwa zmiana wymaga innych działań:
✅ Redukcja – unikanie plastiku tam, gdzie to możliwe (np. wielorazowe butelki, torby na zakupy).
✅ Wymuszanie zmian systemowych – nacisk na rządy i korporacje, by ograniczały produkcję nieprzetwarzalnych opakowań.
✅ Spalarnie z odzyskiem energii – w niektórych przypadkach spalanie plastiku z kontrolą emisji może być lepsze niż jego składowanie.

Segregujmy, ale nie łudźmy się

Segregacja śmieci nie jest bez sensu, ale nie rozwiązuje też problemu plastikowej katastrofy. Powinniśmy dalej oddzielać szkło i metal, ale najważniejsze to naciskać na realne zmiany – zarówno w prawie, jak i w naszych codziennych nawykach. Bo jeśli nawet 90% plastiku ląduje w oceanach, to same kolorowe pojemniki nie uratują planety.

Czy więc segregacja to mydlenie oczu? Częściowo tak – ale to nie znaczy, że mamy przestać. To znaczy, że czas wymagać więcej – od siebie, firm i polityków.

Komentarze (0)