Segregowanie odpadów stało się symbolem proekologicznej postawy. Wyrzucamy plastik do żółtego pojemnika, szkło do zielonego, a papier do niebieskiego – wierząc, że w ten sposób chronimy planetę. Ale czy na pewno? Dr. inż. Konrad Skotnicki ujawnia niewygodną prawdę: nie wszystkie śmieci nadają się do recyklingu, a część naszych wysiłków może być po prostu… daremna.
Co naprawdę da się odzyskać?
Szkło i metal – recyklingowe championy
Według eksperta, szkło i metal to jedyne materiały, których recykling ma sens. Szkło można przetwarzać niemal w nieskończoność bez utraty jakości, a metal – z niewielkimi stratami. Wrzucanie butelek czy puszek do odpowiednich pojemników faktycznie zmniejsza ilość odpadów i oszczędza surowce.
Plastik – wielkie oszustwo recyklingu?
Niestety, z plastikiem sprawa wygląda znacznie gorzej.
- Tylko 9% światowych odpadów plastikowych jest przetwarzanych, a z tego jedynie 1% nadaje się do ponownego użycia.
- Plastik można poddać recyklingowi maksymalnie 2-3 razy, po czym i tak trafi na wysypisko.
- Większość odpadów z Europy i USA kończy w Azji, gdzie zalega na dzikich wysypiskach, trafia do rzek lub dryfuje w oceanach, tworząc tzw. Wielką Pacyficzną Plamę Śmieci.
To smutne, ale segregowanie plastiku często nie ma większego sensu
– przyznaje dr Skotnicki.
Dlaczego recykling plastiku zawodzi?
- Mieszane tworzywa – wiele opakowań składa się z różnych rodzajów plastiku, których nie da się łatwo rozdzielić.
- Zanieczyszczenia – resztki jedzenia, kleje czy barwniki utrudniają przetwarzanie.
- Brak opłacalności – produkcja nowego plastiku jest często tańsza niż jego recykling.
- Greenwashing firm – korporacje chwalą się „ekoopakowaniami”, ale w rzeczywistości tylko 14% ich odpadów jest przetwarzanych.
Co w takim razie robić?
Skoro recykling plastiku jest niewydajny, czy powinniśmy go w ogóle segregować? Ekspert nie namawia do rezygnacji, ale podkreśla, że prawdziwa zmiana wymaga innych działań:
✅ Redukcja – unikanie plastiku tam, gdzie to możliwe (np. wielorazowe butelki, torby na zakupy).
✅ Wymuszanie zmian systemowych – nacisk na rządy i korporacje, by ograniczały produkcję nieprzetwarzalnych opakowań.
✅ Spalarnie z odzyskiem energii – w niektórych przypadkach spalanie plastiku z kontrolą emisji może być lepsze niż jego składowanie.
Segregujmy, ale nie łudźmy się
Segregacja śmieci nie jest bez sensu, ale nie rozwiązuje też problemu plastikowej katastrofy. Powinniśmy dalej oddzielać szkło i metal, ale najważniejsze to naciskać na realne zmiany – zarówno w prawie, jak i w naszych codziennych nawykach. Bo jeśli nawet 90% plastiku ląduje w oceanach, to same kolorowe pojemniki nie uratują planety.
Czy więc segregacja to mydlenie oczu? Częściowo tak – ale to nie znaczy, że mamy przestać. To znaczy, że czas wymagać więcej – od siebie, firm i polityków.
Komentarze (0)