04.09.2025

Słupsk: klasy rozbito przez dzieci migrantów. Rodzice: nasze dzieci cierpią!

Dorian Skrzypnik
Dorian Skrzypnik
Bez kategorii
Udostępnij:
facebook twitter
Skomentuj

W Słupsku rok szkolny zaczął się od zaskoczenia – i to wcale nie miłego. W Szkole Podstawowej nr 5 im. Gryfitów tuż przed pierwszym dzwonkiem doszło do nieoczekiwanej zmiany organizacyjnej. Dwie dotychczasowe klasy szóste zostały podzielone na trzy mniejsze. Powód? Duża liczba nowych uczniów z Kolumbii, których zdecydowano się rozmieścić w klasach mieszanych.

Brzmi jak techniczna korekta w planie lekcji, ale dla rodziców i dzieci to prawdziwe trzęsienie ziemi. Dotychczasowi uczniowie zostali rozlosowani między nowe grupy, co oznacza, że wiele przyjaźni szkolnych z dnia na dzień zostało przerwanych.

Rodzice mówią: za późno i bez konsultacji

Najwięcej emocji budzi nie sam fakt powstania dodatkowej klasy, ale to, że decyzję podjęto w ostatniej chwili, bez wcześniejszej rozmowy z rodzicami. – Dzieci przez pięć lat budowały relacje w swoich zespołach klasowych. Teraz dowiadują się, że zaczynają rok w zupełnie nowych grupach – mówią rodzice. – Nikt nas o zdanie nie pytał.

Takie działania, choć uzasadnione wzrostem liczby uczniów, podważają zaufanie między szkołą a rodzinami. Wrażenie jest takie, że kwestie organizacyjne wzięły górę nad dobrem dzieci, dla których poczucie stabilności jest szczególnie ważne w wieku wczesnonastoletnim.

Integracja w teorii i w praktyce

Szkoła chciała stworzyć warunki do lepszej integracji nowych uczniów z Kolumbii. Idea jest słuszna – młodzi przybysze z Ameryki Południowej powinni mieć szansę uczyć się razem z polskimi rówieśnikami i szybciej odnajdywać w nowym kraju. Problem w tym, że sama idea nie wystarczy, jeśli brakuje przygotowania i komunikacji.

Integracja to nie tylko ustawienie ławki w nowej klasie – to także praca wychowawców, psychologów i nauczycieli, którzy powinni wyjaśnić dzieciom, skąd wynikają zmiany i jak sobie z nimi radzić.

Potrzeba rozmowy, a nie tylko decyzji z góry

Sytuacja w SP nr 5 pokazuje, że w polskich szkołach wciąż brakuje dobrych mechanizmów dialogu z rodzicami. Informacja o reorganizacji powinna pojawić się dużo wcześniej – najlepiej jeszcze w czerwcu – tak, aby dzieci mogły się mentalnie przygotować do zmian, a rodzice mieli możliwość zadania pytań.

Podobne napięcia pojawiały się już w innych miastach, gdy z przyczyn budżetowych łączono lub dzielono klasy. Zawsze kończyło się to protestami i dyskusją o tym, czy koszty i liczby nie stają się ważniejsze niż relacje i komfort uczniów.

Komentarze (0)