Podczas wczorajszej debaty prezydenckiej wybuchła nieoczekiwana wojna słowna między Krzysztofem Stanowskim a Dorotą Wysocką-Schnepf. Kandydat na prezydenta zarzucił dziennikarce TVP bycie "arcykapłanką propagandy", na co ona odpowiedziała cytatem z prof. Bartoszewskiego o tym, że "nie każdy może ją obrazić". Starcie podczas debaty skończyło się tym, że dziennikarka oskarżyła Stanowskiego o prace w TVP za rządów PIS.
Stanowski w TVP – afera stulecia?
Dziennikarka TVP, nazwana przez niego „arcykapłanką propagandy”, rzuciła stwierdzeniem:
Nie wiem, czy to prawda, bo nie oglądałam, ale podobno w tym pisowskim ośmioleciu to pan Stanowski miał program w TVP Kurskiego i to może by wyjaśniało tę obsesję, którą realizuje teraz.
Okazuje się, że jest w tym ziarno prawdy – ale tylko ziarno. Okazuje się, że w czasach rządów PiS Stanowski prowadził program w TVP Sport. Jak sam to ujął:
Miałem program w TVP Sport. Mogę już o tym mówić, bo minęło dużo czasu. Produkowałem go sam – moje kamery, mój sprzęt, moje studio. Brałem za to 4000 zł za odcinek, a w ostatnim półroczu może 6000 zł. Szczerze mówiąc, życzyłbym wszystkim dziennikarzom, żeby tak się „obłowili”.
Cóż, trudno o bardziej druzgocącą rewelację. Stanowski – ten sam, który teraz krytykuje TVP – przez lata współpracował z publiczną telewizją! Tylko że… jego program dotyczył meczów Legii z Pogonią i reprezentacji Polski z Niemcami. Nie było tam polityki, tylko sportowe analizy. Czy to czyni go hipokrytą? Raczej dowodzi, że TVP to nie monolit, a praca w niej nie musi oznaczać automatycznego wspierania władzy.
„Z zemsty za utratę zarobków atakuję Wysocką-Schnepf”
Stanowski posunął się nawet dalej, żartując, że jego obecna krytyka TVP wynika z… utraty dodatkowego źródła dochodu:
A że teraz straciłem taką wspaniałą możliwość dorabiania, no to się rzuciłem z wściekłością na panią Schnepf. O to właśnie chodziło w moim przemówieniu.
Czyli cała ta „świątynia propagandy” i „arcykapłanka” to tak naprawdę zemsta za koniec współpracy z TVP? Albo mistrzowska autoironia, albo genialne odwrócenie kota ogonem. W każdym razie – trudno traktować te zarzuty poważnie, gdy sam oskarżyciel z przymrużeniem oka opowiada o swojej przeszłości w telewizji.
Czy każdy, kto pracował w TVP, to propagandzista?
Wysocka-Schnepf zasugerowała, że Stanowski ma „obsesję” na punkcie TVP, bo sam tam kiedyś pracował. Tylko że porównywanie programu sportowego do dziennikarstwa informacyjnego to trochę jak zarzucanie fryzjerowi, że kiedyś sprzątał salony – niby w tej samej branży, ale jednak zupełnie inna robota.
Jeśli już ktoś powinien się tłumaczyć z przeszłości w TVP, to raczej ci, którzy w latach 2015-2023 budowali jej propagandowy charakter, a nie ludzie zajmujący się relacjami sportowymi. Stanowski pokpił sobie z tej sytuacji, ale pytanie pozostaje: dlaczego praca w publicznej telewizji ma być powodem do wstydu, skoro tysiące dziennikarzy, techników i innych pracowników po prostu wykonywało tam swoją pracę?
Wniosek? Może zamiast szukać „hańbiących” epizodów w życiorysach, warto skupić się na tym, co kandydaci mają do powiedzenia dziś. Chyba że w grę wchodzi tak dobra historia, że aż szkoda jej nie opowiedzieć. A Stanowski – czy się złości, czy żartuje – wie, jak przykuć uwagę.
Szacunek dla Stanowskiego.Pokazał od wewnątrz jak wyglądają debaty.Sam wie,że prezydentem nie zostanie ,ale potrafi mówić o tym,o czym inni nawet by nie pomyśleli.Stanowisko Prezydenta RP jest małodecyzyjne, a w debatach słyszymy jak każdy będzie potrafił zmienić Polskę i świat.
No tak był sprzątaczką a PiS zabrało emerytury sprzątaczkom w UB