W ofercie Biedronki pojawił się nowy produkt przyciągający uwagę już od pierwszego spojrzenia – mięso mielone ze schabu pod marką PROTEINA+. Dynamiczna etykieta, wyróżnione wartości odżywcze i nowoczesny branding sugerują, że to nie jest zwykły produkt. Ale czym właściwie różni się od klasycznego mielonego z szynki wieprzowej, które leży na tej samej półce?
Pierwsza rzecz, jaka rzuca się w oczy, to zawartość białka. Opakowanie PROTEINA+ informuje, że produkt zawiera 22 g białka na 100 g, czyli 88 g w całej paczce. To rzeczywiście nieco więcej niż konkurencyjne mielone z szynki – które zawiera około 20 g białka na 100 g.
W praktyce różnica ta nie jest duża i ma marginalne znaczenie z punktu widzenia codziennego żywienia. Trzeba zjeść ponad pół kilograma mięsa, by uzyskać dodatkowe 10 g białka – tyle, ile znajduje się w jednym większym jogurcie greckim.
Nowe etykiety – stare mięso?
Choć różnica w składzie jest niewielka, oprawa graficzna i sposób prezentacji PROTEINA+ sugerują zupełnie inny produkt. Pochylona, dynamiczna czcionka, hasła takie jak „moc naturalnego białka”, kolorystyka przywodząca na myśl suplementy sportowe – wszystko to buduje narrację, że mamy do czynienia z produktem premium, skierowanym do osób aktywnych fizycznie.
To zabieg czysto marketingowy, ale bardzo skuteczny. Dla przeciętnego klienta różnica 2 gramów białka może nie być istotna – ale estetyka opakowania, nazwa i kontekst mogą zdecydować o wyborze właśnie tego, a nie innego produktu.
Czy kupujemy wartości odżywcze czy obietnicę stylu życia?
Trend „functional foods”, czyli żywności funkcjonalnej, obecny jest na rynku od lat – jednak coraz częściej dotyczy produktów podstawowych, jak mleko, jogurty, a teraz nawet mięso mielone. Wystarczy dodać słowo „protein” lub „fit”, by produkt automatycznie kojarzył się z lepszym wyborem – nawet jeśli wartości odżywcze nie różnią się znacząco.
Dla świadomego konsumenta to sygnał, by czytać etykiety uważnie, a nie kierować się tylko frontem opakowania. PROTEINA+ to wciąż mięso wieprzowe, a nie produkt wysokobiałkowy w sensie technologicznym. Ale dobrze pokazuje, jak producenci próbują nadawać nowe znaczenie znanym kategoriom, by dotrzeć do odbiorców dbających o zdrowie i wygląd.
Komentarze (0)