18.10.2024

Barcelona prawie zapłaciła 1 mln euro oszustom przy transferze Lewandowskiego

Dorian Skrzypnik
Dorian Skrzypnik
Sport
Udostępnij:
facebook twitter
Skomentuj

W lipcu 2022 roku, gdy transfer Roberta Lewandowskiego do FC Barcelony był na ostatniej prostej, kataloński klub otrzymał zaskakującego maila. Wiadomość przyszła z adresu pini.zahavi48@gmail.com i zawierała prośbę o przelanie miliona euro na konto rzekomego prawnika Michaela D. Mail był zatytułowany "Commission Lewandowski" i sugerował, że Michał D. działa w imieniu Piniego Zahaviego, znanego agenta piłkarskiego reprezentującego Lewandowskiego. Jak się później okazało, Zahavi nic nie wiedział o takim prawniku ani o rzekomej prowizji.

Kataloński klub potwierdził, że otrzymał taką wiadomość, ale szybko zorientowano się, że była to próba oszustwa. Pini Zahavi, będący głównym agentem odpowiedzialnym za transfer Lewandowskiego, wyraźnie zaprzeczył, by miał jakiekolwiek powiązania z Michaelem D. Wszystko wskazywało na klasyczny przypadek podszycia się, jednak to nie koniec tej nietypowej historii. Dzięki wspólnemu śledztwu dziennikarzy z Der Spiegel, Cadena Ser oraz organizacji OCCRP i Follow the Money, na jaw wyszły kolejne szczegóły.

Chociaż mogłoby się wydawać, że klub szybko zorientował się w oszustwie i zignorował prośbę o przelanie pieniędzy, sytuacja jest bardziej skomplikowana. Według źródeł, do których dotarli dziennikarze Der Spiegel, FC Barcelona rzeczywiście mogła przelać milion euro na konto na Cyprze, co miało być próbą spełnienia żądania z oszukańczego maila. Transakcja nie doszła jednak do skutku, ponieważ Bank of Cyprus odrzucił przelew z powodu braku informacji o właścicielu konta.

Wymijająca odpowiedź władz

Na pytania dziennikarzy dotyczące tego, czy faktycznie doszło do próby przekazania miliona euro, FC Barcelona nie udzieliła konkretnej odpowiedzi. Klub podkreślił jedynie, że nadawca oszukańczego maila nie otrzymał żadnych pieniędzy. Taka reakcja pozostawia jednak pewne wątpliwości, ponieważ nie odniesiono się wprost do tego, czy próbowano dokonać przelewu na wspomniane konto cypryjskie.

Mimo że sprawa wydaje się dość absurdalna, a próba oszustwa przypomina historie o „nigeryjskich książętach”, wspólne śledztwo dziennikarzy z kilku krajów pokazuje, że mogła ona mieć poważniejsze konsekwencje. Choć bank nie zrealizował przelewu, pozostaje pytanie, dlaczego FC Barcelona w ogóle rozważała przekazanie pieniędzy na podstawie tak podejrzanej wiadomości. Śledztwo w tej sprawie trwa, a odpowiedzi, które mogą rozwiać wątpliwości co do dalszego przebiegu tego oszustwa, wciąż są oczekiwane.

Komentarze (0)