Carlo Ancelotti, legenda trenerska i obecny szkoleniowiec Realu Madryt, musi się teraz zmierzyć nie tylko z rywalami na boisku, ale i z poważnymi zarzutami przed sądem. Hiszpańska prokuratura domaga się dla niego blisko pięciu lat więzienia i ponad 3 milionów euro grzywny.
Sprawa dotyczy rozliczeń podatkowych z czasów, gdy po raz pierwszy prowadził „Królewskich”, czyli w latach 2013–2015.
Chodzi konkretnie o sposób wypłacania części wynagrodzenia – zamiast standardowej umowy, część pieniędzy miała być przekazywana w formie opłat za prawa do wizerunku. To oznaczało niższe podatki, ale według śledczych – także przekroczenie granicy legalnego optymalizowania. Ancelotti miał według nich zatajać część dochodów, czym naraził hiszpański fiskus na straty.
Sam trener broni się, twierdząc, że to nie on wymyślił taki układ – wszystko miało być ustalone z klubem, a on sam działał w dobrej wierze, podpisując zaproponowane dokumenty. Prawnicy szkoleniowca uważają, że winę za potencjalne nieprawidłowości powinien wziąć na siebie Real Madryt, który odpowiadał za przygotowanie formalności.
Wyrok w sprawie ma zapaść w najbliższych tygodniach. Ancelotti nadal prowadzi drużynę i nie komentuje szerzej toczącego się procesu. Dla kibiców to gorzka pigułka – trener może poprowadzić Real do kolejnych sukcesów, ale jednocześnie grozi mu jeden z najpoważniejszych wyroków, jakie spotkały znane nazwiska w świecie futbolu.
Komentarze (0)