08.07.2025

Coraz mniej kobiet na basenach. Niemki uciekają przed molestowaniem – winni głównie migranci

Dorian Skrzypnik
Dorian Skrzypnik
Newsy
Udostępnij:
facebook twitter
Skomentuj

W Niemczech coraz więcej kobiet i rodzin rezygnuje z wizyt na publicznych basenach. Powód? Zbyt wiele przypadków molestowania i poczucia zagrożenia. Problem opisało głośno feministyczne czasopismo EMMA, które nie owija w bawełnę – jak twierdzi redakcja, za większość przypadków napaści odpowiadają mężczyźni z tłem migracyjnym. I choć temat wzbudza kontrowersje, to wiele kobiet w Niemczech nie ma już siły milczeć.

Kobiety, dziewczynki i całe rodziny zaczynają wycofywać się z publicznych basenów. Kto może sobie na to pozwolić, ten kupuje własny basen i korzysta z niego w ogrodzie. Sprzedaż takich urządzeń bije rekordy

– pisze EMMA w jednym z najnowszych artykułów. To reakcja na to, co dzieje się w przestrzeni publicznej. Coś, co dla wielu powinno być oczywiste – możliwość pójścia na basen w ciepły dzień – stało się dla kobiet źródłem stresu i strachu.

I to nie są odosobnione przypadki. Z roku na rok niemiecka policja odnotowuje coraz więcej incydentów na basenach – od natarczywego gapienia się, przez dotykanie, aż po poważniejsze napaści. O wielu sprawach się nie mówi – kobiety wstydzą się, rezygnują ze zgłaszania sprawy, czują się lekceważone lub uznane za rasistki, jeśli wskażą sprawcę o innym pochodzeniu.

Problem dotyczy nie tylko basenów. Kobiety coraz rzadziej korzystają z komunikacji miejskiej po zmroku. Obawiają się samotnych powrotów z pracy, imprez czy spotkań ze znajomymi.

Jeszcze kilka lat temu jeździłam metrem po 22 bez problemu. Dziś zamawiam taksówkę albo rezygnuję ze spotkania

– mówi 32-letnia Miriam z Berlina w rozmowie z EMMA.

W klubach uważam na drinka, nie zostawiam go nawet na chwilę. To już nie zabawa, to czujność

Redakcja pisma zauważa, że za ten stan rzeczy odpowiadają też politycy, którzy – z obawy przed oskarżeniami o rasizm – ignorują problem.

Nie chodzi o to, by kogoś wykluczać czy piętnować ze względu na pochodzenie. Chodzi o realne zagrożenie, które nie znika, tylko rośnie

– piszą autorki tekstu. Podkreślają, że to kobiety po raz kolejny płacą cenę za polityczną poprawność i brak odwagi, by mówić wprost o problemach związanych z integracją migrantów.

Dla wielu Niemek najgorsze jest to, że muszą rezygnować z przestrzeni publicznej.

To kolejny fragment życia, który nam się zabiera. Już nie tylko nocne imprezy czy kluby, ale też coś tak niewinnego jak rodzinny wypad na basen

– żali się inna bohaterka reportażu. Dla wielu kobiet to poczucie narastającej izolacji i niesprawiedliwości. W praktyce – zamykają się w domach, ograniczają kontakty, a bezpieczeństwo stawiają ponad przyjemność i wolność.

Temat już wcześniej był sygnalizowany w niemieckiej debacie publicznej, ale dopiero teraz – w obliczu konkretów, jakimi są statystyki i doświadczenia setek kobiet – zaczyna nabierać rozgłosu. Wielu Niemców – także tych o liberalnych poglądach – zaczyna zadawać trudne pytania: czy wielokulturowość nie rozjechała się z rzeczywistością? Czy integracja działa, skoro to kobiety muszą się wycofywać?

Komentarze (0)