W ciągu ostatnich czterech dekad Chiny przeszły przemianę, która nie ma precedensu w historii świata. Urbanizacja, czyli proces przenoszenia się ludności ze wsi do miast, przebiega tam z zawrotną prędkością i – co najważniejsze – w sposób niemal bezbłędnie zaplanowany. Dziś każdego roku około 14 milionów Chińczyków opuszcza tereny wiejskie i przenosi się do miast.
To tak, jakby co roku budować od zera dwa Nowe Jorki – z drogami, szkołami, transportem, kanalizacją i miejscami pracy. A co jeszcze bardziej niezwykłe: Chiny robią to nieprzerwanie od ponad 40 lat.
W 2024 roku poziom urbanizacji w Państwie Środka osiągnął 67%, czyli dokładnie tyle, ile wynosi w Portugalii. Jeśli tempo się utrzyma – a wszystko na to wskazuje – Chiny wyprzedzą Włochy do końca dekady, Niemcy w połowie 2030., a nawet Stany Zjednoczone w okolicach 2045 roku. Do 2050 mogą dogonić i prześcignąć Japonię, uznawaną dziś za światowy wzór nowoczesnej urbanizacji.
Urbanizacja bez chaosu i slumsów
Sam wskaźnik urbanizacji to dopiero początek tej historii. Kluczowe jest to jak Chiny się urbanizują. W przeciwieństwie do innych rozwijających się państw – jak Indie, Brazylia czy Nigeria – Chiny nie pozwoliły na powstawanie wielkich slumsów i nieformalnych osiedli. Ich recepta to planowa, rozproszona urbanizacja, oparta na budowie setek średnich miast zamiast jednego gigantycznego centrum.
Metropolie są połączone szybką koleją i tworzą regionalne klastry, takie jak Delta Rzeki Perłowej czy ujście Jangcy. W efekcie nie ma tu tłoku, nie ma chaosu – jest spójna, uporządkowana struktura miejska. Stare, nieformalne wioski są wyburzane, a ich mieszkańcy otrzymują nowe mieszkania – często więcej niż jedno. Statystyki są wymowne: ponad 90% mieszkańców miast posiada własne lokum, a na wsiach ten odsetek jest jeszcze wyższy. Co piąty Chińczyk ma dwa mieszkania.
Bogacenie się obywateli i wzrost jakości życia
Tak dynamiczny rozwój nie obyłby się bez rosnącego majątku obywateli. Mediana majątku w Chinach przekroczyła już 27 tysięcy dolarów – czyli niemal tyle, ile wynosi przeciętny majątek Europejczyka. Różnica polega na tym, że Europa od lat stoi w miejscu, a Chiny rosną w tempie około 5% rocznie. Przeciętny Chińczyk żyje dziś 79 lat – to więcej niż Amerykanin.
Nawet odległe, wiejskie prowincje mają dostęp do internetu, kanalizacji, transportu publicznego i podstawowych usług. Tymczasem w krajach zachodnich coraz częściej obserwujemy odwrotny trend: ludzie uciekają z miast, zmagając się z narkomanią, bezdomnością, brakiem bezpieczeństwa i upadkiem infrastruktury. W niektórych dzielnicach amerykańskich miast dzieci mają większą szansę trafić na dilera niż do biblioteki.
Bez kolonii, bez eksploatacji – tylko własna siła
Chiński model pokazuje, że możliwa jest urbanizacja bez społecznego chaosu. Bez gett, bez rozpadu miejskiego porządku, bez destrukcyjnej segregacji. I co najważniejsze – dokonano tego bez prowadzenia wojen kolonialnych, bez eksploatacji innych narodów. Cała ta infrastruktura, dobrobyt i porządek powstały w granicach jednego kraju, wyłącznie dzięki wewnętrznej mobilizacji.
Jeśli obecne tempo się utrzyma, Chiny mogą w ciągu jednego pokolenia osiągnąć poziom urbanizacji i jakości życia, który Zachód próbował osiągnąć przez dwa wieki
Komentarze (0)