Indywidualne tablice rejestracyjne to dla wielu kierowców sposób na wyróżnienie się na drodze. Pan Marek z Trójmiasta, instruktor jazdy offroadowej, postanowił nadać swojemu Fordowi Rangerowi Raptorowi oryginalne oznaczenie, które jednak nie spodobało się urzędnikom.
Pomysł pana Marka na tablice to „D0 GNOJU”. Pomysł ten od razu spotkał się z oporem urzędników, którzy odrzucili wniosek, uznając tablice za obraźliwe. To jednak nie powstrzymało przedsiębiorcy, który postanowił walczyć o swoją rejestrację.
Urzędnicy odrzucili wniosek, powołując się na przepisy zakazujące używania wulgarnych lub niestosownych wyrażeń w numerach rejestracyjnych. Marek nie dał za wygraną i w swoim odwołaniu wyjaśnił, że jego tablica nawiązuje do rolniczego charakteru pojazdu i działalności firmy zajmującej się handlem nawozami. Argumentował również, że odmowa rejestracji ogranicza jego wolność gospodarczą oraz prawo do reklamy.
Po przedstawieniu wyjaśnień i powołaniu się na przepisy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, urzędnicy ugięli się pod naporem argumentacji przedsiębiorcy. W efekcie pan Marek otrzymał upragnione tablice i mógł z dumą umieścić je na swoim samochodzie.
Nowe tablice wzbudzają duże zainteresowanie na drodze. Jak przyznaje Marek dla serwisu Moto.pl, reakcje innych kierowców są w większości pozytywne – ludzie uśmiechają się, pokazują kciuki w górę i zaciekawieni sprawdzają nazwę jego firmy. Historia pokazuje, że indywidualne tablice mogą być świetnym sposobem na zwrócenie uwagi i promocję biznesu.
Ciekawa sytuacja miała miejsce już pierwszego dnia po odebraniu pojazdu. Kiedy Marek podjechał na stację benzynową, kasjer długo przyglądał się jego rejestracji, a po chwili wybuchnął śmiechem, przyznając, że poprawiło mu to humor na cały dzień. Takie reakcje tylko utwierdzają właściciela w przekonaniu, że jego walka z urzędem była warta zachodu.
urzędniczyna była zazdrosna, oni uwielbiająa trzymać buta na mordzie polaków