W małej warmińskiej wsi Gietrzwałd, znanej z jedynych w Polsce objawień maryjnych uznanych przez Kościół katolicki, toczy się walka między mieszkańcami, aktywistami a niemiecką siecią dyskontową Lidl. Powód? Planowana budowa centrum dystrybucyjnego na terenach sąsiadujących z sanktuarium. Protesty pod sklepami Lidla, wsparcie Grzegorza Brauna i obawy o dewastację świętego miejsca sprawiają, że sprawa nabiera wymiaru nie tylko ekonomicznego, ale i symbolicznego.
Dlaczego Gietrzwałd?
Gietrzwałd to nie tylko wieś na Warmii, ale przede wszystkim miejsce kultu religijnego. W 1877 r. Matka Boska miała ukazać się tam dwóm dziewczynkom, a dziś przyciąga tysiące pielgrzymów. Tymczasem Lidl chce wybudować w pobliżu centrum logistyczne o powierzchni 40 ha, które miałoby obsługiwać lokalne sklepy sieci.
Protestujący, skupieni wokół Komitetu Obrony Gietrzwałdu (z Grzegorzem Braunem na czele), twierdzą, że inwestycja:
- zdewastuje krajobraz (w tym zabytkową Aleję Pielgrzymów),
- zwiększy ruch ciężarówek (nawet 160 dziennie),
- może prowadzić do składowania odpadów (choć Lidl zaprzecza).
Mieszkańcy: „Chcemy pracy, nie świętej wojny”
Wbrew narracji protestujących, wielu mieszkańców popiera inwestycję. W gminie liczącej niecałe 7 tys. osób bezrobocie jest problemem, a Lidl obiecuje kilkaset nowych miejsc pracy.
– „Gmina stoi w miejscu, a to może być szansa na rozwój” – mówi jeden z mieszkańców.
– „Nie widzę problemu. Pielgrzymi i tak dojdą do sanktuarium” – dodaje inny.
Wójt gminy również widzi w tym korzyści, podkreślając, że wpływy z podatków mogą zasilić lokalny budżet.
Czy Lidl to zagrożenie dla sanktuarium?
Lidl zapewnia, że centrum będzie przyjazne środowisku:
- Brak składowania odpadów – surowce od razu trafiają do recyklerów.
- Minimalny wpływ na okolicę – obiekt ma stanąć ok. 1 km od sanktuarium.
- Nowe miejsca pracy – co w regionie o wysokim bezrobociu jest kluczowe.
Mimo to przeciwnicy inwestycji, w tym działacze narodowi i ekologowie, nie ustępują. Porównują nawet spór do współczesnego Grunwaldu, gdzie zamiast Krzyżaków są „niemieccy korporacyjni najeźdźcy”.
Czy jest kompromis?
W sąsiedniej Stawigudzie od lat działa centrum dystrybucyjne Biedronki, które – choć budziło początkowo obawy – nie wywołało większych protestów. Czy podobnie będzie w Gietrzwałdzie?
Sprawa wciąż toczy się w sądach, a decyzja może zapaść w ciągu najbliższych miesięcy. Jedno jest pewne: walka o Gietrzwałd to nie tylko spór o ziemię, ale też o to, czy religia i biznes mogą współistnieć.
Co wybierzecie?
- Ochronę dziedzictwa narodowego za wszelką cenę?
- Czy rozwój gospodarczy, który może dać pracę setkom ludzi?
Komentarze (0)