Gorzów Wielkopolski to miasto wojewódzkie, ale na mapie kolejowej Polski wygląda dziś raczej jak prowincjonalna stacja gdzieś na końcu świata. W ostatnich dniach na Facebooku spore poruszenie wywołał wpis profilu Kolej Gorzowska, który zebrał dane i fakty na temat połączeń z miasta – i trudno się nie złapać za głowę.
Z Gorzowa Wielkopolskiego codziennie odjeżdża zaledwie pięć pociągów Intercity. Dla porównania: nawet inne mniejsze miasta wojewódzkie mają ich cztery, pięć, a czasem i dziesięć razy więcej. Wystarczy spojrzeć na Opole – niemal cztery razy mniejsze od Warszawy, a kursuje stamtąd aż 80 dalekobieżnych składów dziennie. W Gorzowie? Ledwie pięć.
Trudno to tłumaczyć przypadkiem. Bo Gorzów to jedyne miasto wojewódzkie w Polsce, które ma jednocyfrową liczbę połączeń dalekobieżnych każdego dnia.
Z Gorzowa daleko wszędzie
Miasto ma bezpośredni kontakt kolejowy tylko z siedmioma innymi stolicami województw. Tylko siedem na osiemnaście! Jeżeli więc planujesz podróż do większości dużych miast w Polsce, licz się z przesiadkami, długimi przerwami lub… koniecznością szukania zupełnie innego środka transportu.
Absurdalnie wygląda też fakt, że choć granica z Niemcami leży nieco ponad 40 kilometrów stąd, od 5 lat nie kursuje żaden pociąg transgraniczny. Gorzów mógłby być naturalną bramą w ruchu między Polską a Niemcami. A tymczasem – cisza.
Spalinowa lokomotywa w XXI wieku
Poważnym problemem jest brak elektryfikacji torów. Efekt? Lokomotywa musi być zmieniana tuż przed wjazdem do Gorzowa na spalinową. To wydłuża podróż i zniechęca przewoźników. Dodatkowe 30 minut w podróży to dla wielu za dużo – a dla przewoźników dodatkowe koszty, których wolą unikać.
Wniosek? Bez prądu w torach nie ma co marzyć o szybkich i wygodnych połączeniach z centrum kraju.
Z regionem też słabo
Kolej regionalna również nie błyszczy. Od ponad roku nie da się dojechać pociągiem bezpośrednio do Poznania, choć miasto leży stosunkowo blisko. Oficjalnie połączenie jest „bezpośrednie”, ale w praktyce oznacza przesiadkę w Krzyżu – co wielu pasażerów zaskakuje dopiero w trakcie jazdy.
Z pobliskimi Szczecinem, Piłą czy Kostrzynem też nie ma wygodnych tras. Pociągi są rzadkie, a składy krótkie – zbyt krótkie, żeby pomieścić pasażerów w godzinach szczytu.

Ludzie mają dość
Coraz więcej gorzowian szuka innych rozwiązań. Ci, którzy mają samochód, jadą na pociąg do Dobiegniewa, Rzepina albo Kostrzyna. Inni po prostu rezygnują z podróży koleją – bo nie mają wyboru. Zamiast być częścią krajowej siatki połączeń, Gorzów staje się białą plamą.
I nie chodzi tylko o komfort – chodzi o realne wykluczenie całego regionu. Trudniej dojechać do pracy, na uczelnię, odwiedzić rodzinę. Gorzów staje się coraz mniej dostępny. I nie chodzi o brak chętnych – chętnych do podróży jest mnóstwo. Problem w tym, że nie mają czym jechać.
Najważniejsze problemy kolei w Gorzowie:
- Tylko 5 pociągów Intercity dziennie
- Brak połączeń z większością stolic województw
- Brak elektryfikacji linii
- Brak połączeń międzynarodowych z Niemcami
- Regionalne trasy wymagają przesiadek lub są mocno ograniczone
Jeśli ktoś zastanawiał się, jak wygląda kolejowe wykluczenie w praktyce – Gorzów dostarcza smutnego przykładu. A przecież nie mówimy o małej wiosce, tylko o stolicy województwa z ponad 100 tysiącami mieszkańców. Czy to się zmieni? Wiele zależy od decyzji polityków i presji społecznej. Bo samo się nie poprawi.
Komentarze (0)