26.07.2024

Polityk AfD kwestionuje granice Polski wytyczone po 1945 roku

Dorian Skrzypnik
Dorian Skrzypnik
Newsy
Udostępnij:
facebook twitter
Skomentuj

Alice Weidel, współprzewodnicząca niemieckiej prawicowej partii Alternatywa dla Niemiec (AfD), wywołała kontrowersje swoimi wypowiedziami dotyczącymi granic Polski i Niemiec po 1945 roku. Jej wywiad dla austriackiego magazynu „Der Eckart” wywołał falę krytyki, zwłaszcza ze strony historyków i polityków.

W rozmowie z magazynem „Der Eckart”, Weidel odnosiła się do historii swojej rodziny, która należała do grupy „wypędzonych” po II wojnie światowej.

Weidel to górnośląskie nazwisko, moja rodzina ze strony ojca pochodzi z Leobschuetz. Zawsze wzbraniałam się przed sprawdzeniem polskiej nazwy tego miasta i nazywania go inaczej. Mój ojciec miał straszne dzieciństwo, stracił rodziców i brata

– powiedziała Weidel. Leobschuetz to dzisiejsze Głubczyce w województwie opolskim na Górnym Śląsku, historycznie leżące na terenie Moraw.

Historyczny kontekst

Gazeta „Die Welt” przypomniała, że miasto Głubczyce było pierwotnie słowiańskie i należało do Moraw, będących częścią monarchii habsburskiej. Dopiero w 1742 roku znalazło się w granicach Prus, a po II wojnie światowej zostało włączone do Polski. W 1945 roku miasto zostało odbite z rąk Waffen–SS przez Armię Czerwoną.

Historyk Jens-Christian Wagner, profesor historii na Uniwersytecie w Jenie, ostro skomentował słowa Weidel.

Kiedy pani Weidel mówi, że odmawia uznania obecnej polskiej nazwy miejsca urodzenia jej ojca, kwestionuje de facto granice wytyczone po 1945 r. i sprzeciwia się pojednaniu z Polską, a tym samym niezbędnej bazie dla istnienia pokojowych Niemiec

– powiedział Wagner. Dodał, że Weidel ignoruje wcześniejsze wydarzenia i przyczynę ucieczki oraz wypędzenia Niemców, czyli wojnę rabunkową i eksterminacyjną rozpoczętą przez Niemcy przeciwko państwom Europy środkowo-wschodniej.

Odpowiedź Rzecznika AfD

W odpowiedzi na krytykę, rzecznik partii stwierdził, że liderka AfD w żaden sposób nie odnosi się do kwestii prawa międzynarodowego oraz że interpretacja wypowiedzi pani Weidel jako relatywizacji niemieckiej odpowiedzialności za wojnę jest bardzo naciągana.

Warto zwrócić uwagę na wydawcę magazynu „Der Eckart”. Stowarzyszenie to postrzega siebie jako organizację lobbującą na rzecz mniejszości niemieckich w Europie Środkowo-Wschodniej. Centrum Dokumentacji Austriackiego Ruchu Oporu, finansowane przez Republikę Austrii i miasto Wiedeń, klasyfikuje jednak to stowarzyszenie jako organizację skrajnie prawicową. Redaktorzy „Die Welt” cytują fragmenty z kilku archiwalnych wydań „Der Eckart”, w których autorzy ubolewają nad zaniechaniem roszczeń prawnych do terytoriów na wschód od linii Odry-Nysy przez Niemiecki Związek Wypędzonych oraz krytykują kurs pojednania z byłymi przeciwnikami.

Wypowiedzi Alice Weidel wywołały szeroką debatę na temat granic, historii i odpowiedzialności za wydarzenia z przeszłości. Jej słowa spotkały się z ostrą krytyką ze strony historyków i polityków, którzy oskarżają ją o kwestionowanie powojennych granic i relatywizowanie niemieckiej odpowiedzialności za wojnę. Sprawa ta pokazuje, jak delikatne i złożone są kwestie związane z historią i tożsamością narodową, zwłaszcza w kontekście relacji polsko-niemieckich.

Komentarze (0)