W dzisiejszych czasach, gdy świat staje się coraz bardziej nieprzewidywalny, coraz więcej osób interesuje się tematyką survivalu i preppingu. Czym właściwie są te pojęcia? Jak przygotować się na sytuacje kryzysowe? Na te i inne pytania odpowiedział Michał Adamczyk, doświadczony survivalowiec i preppers.
Bardziej bym powiedział, że jestem połączeniem survivalowca i preppersa, bo jedna i druga działka mają swoje zalety, ale mają też swoje wady. Natomiast korzystając z jednej i z drugiej, można osiągnąć zdecydowanie więcej. Po środku
– mówi Michał.
Survival vs. prepping: czym się różnią?
Michał Adamczyk wyjaśnia, że choć oba pojęcia są często używane zamiennie, mają nieco inne znaczenie. Survival to przede wszystkim umiejętność przetrwania w trudnych warunkach przy minimalnym wyposażeniu. Prepping z kolei to długoterminowe przygotowanie się na różne scenariusze kryzysowe, często związane z gromadzeniem zapasów i zabezpieczaniem swojego domu.
Survivalowiec ma przy minimum sprzętu wiedzę i wie, jak to wykorzystać. Natomiast preppers jest świetnie przygotowany, ale tylko u siebie. Ma zapasy zlokalizowane blisko. Jest w stanie wytrzymać długo w swoim domu
– tłumaczy Michał.
Powrót do korzeni: dlaczego warto uczyć się survivalu?
Współcześnie, dzięki wygodom cywilizacyjnym, wiele umiejętności, które były niegdyś codziennością, odeszło w zapomnienie. Michał zwraca uwagę, że nasi dziadkowie i ojcowie nie nazywali swoich działań survivalem czy preppingiem – to po prostu było ich życie.
Dziadkowie nasi czy nawet ojcowie stwierdziliby, że oni to też robili, tylko nie nazywali tego survivalem czy preppingiem. Tylko po prostu było to życie. Ale w pewnym momencie zapomnieliśmy o wielu rzeczach przez wygodę, przez to, że mamy łatwiejszy dostęp do ognia w postaci zapalniczek czy pieców gazowych
– mówi.
Dziś, w dobie powrotu do korzeni i trendów związanych z samowystarczalnością, survival i prepping zyskują na popularności. Michał zauważa, że coraz więcej osób zdaje sobie sprawę z tego, jak ważne jest posiadanie praktycznych umiejętności.
Ludzie zaczynają sobie powoli zdawać sprawę z tego, że jednak warto coś potrafić, bo narzędzia możemy stracić, dobytek możemy stracić, ale wiedzy nam nikt nie zabierze
– podkreśla.
Ekwipunek na co dzień: co nosi ze sobą survivalowiec?
Podczas wywiadu Michał pokazał, co nosi w swoim codziennym ekwipunku (EDC – Every Day Carry). Jego zawartość to praktyczne narzędzia, które mogą przydać się w różnych sytuacjach.
Mam taki zestaw, to już wchodzimy trochę w działkę bardziej EDC, czyli po angielsku 'Every Day Carry’. Po polsku ktoś dobrze wymyślił – ekwipunek dźwigany codziennie. Wbrew pozorom każdy z nas coś nosi
– mówi Michał.
W jego nerce znajdziemy m.in. filtr do wody, krzesiwo, multitool, latarkę, a nawet grzebień do brody.
Filtr do wody mam zawsze. Korzystam z niego, gdy jestem w terenie. Każdą wodę w terenie traktujemy jako niezdatną do picia, musimy ją uzdatnić, więc filtr jest najwygodniejszą formą
– wyjaśnia.
Michał podkreśla, że kluczowe jest dostosowanie ekwipunku do własnych potrzeb i warunków.
EDC-y są o tyle fajne, że to nie jest wyznacznik, że ja to mam i ty musisz to mieć. To jest indywidualne. Warto się inspirować, ale nie wszystko musi pasować każdemu
– mówi.
Plecak ucieczkowy: czy każdy powinien go mieć?
W kontekście preppingu często pojawia się temat plecaków ucieczkowych. Michał uważa, że warto go przygotować, ale pod warunkiem, że jest to przemyślane działanie.
Jeżeli odpowiem sobie na pytanie, czy będę uciekał, to jak najbardziej przygotuj taki plecak. Ale to musi być przygotowanie przemyślane. Nie chodzi o to, żeby miał leżeć i zbierać kurz
– tłumaczy.
Ważne jest również, aby regularnie sprawdzać zawartość plecaka i wiedzieć, jak korzystać z jego zawartości.
To jest jak z apteczką w samochodzie. Każdy powinien mieć apteczkę, ale jak przychodzi co do czego, to nagle nie wiemy, co w niej jest i jak tego użyć
– dodaje.
Survival w mieście vs. survival w lesie
Michał zwraca uwagę, że survival w mieście różni się od tego w lesie. W mieście największym zagrożeniem są ludzie, podczas gdy w lesie – warunki naturalne.
W mieście zagrożeniem będą ludzie. W lesie tych ludzi raczej nie spotkamy w nocy, raczej to będą jakieś zwierzęta. Ale w polskich lasach, jeżeli nie ma w nich niedźwiedzi ani wilków, to raczej nie mamy się czego bać
– mówi.
Jednocześnie podkreśla, że w mieście najlepszymi specjalistami od przetrwania są osoby bezdomne, które znają topografię miasta i wiedzą, gdzie znaleźć schronienie czy jedzenie.
Specjalistami są to osoby bezdomne, które żyją na co dzień w tym mieście. Wiedzą, gdzie się schować, wiedzą, gdzie mają iść po jedzenie. To jest skarbnica wiedzy
– dodaje.
Jak zacząć przygodę z survivalem?
Dla osób, które chcą zacząć swoją przygodę z survivalem, Michał ma prostą radę: wyjść do lasu i zacząć od podstaw.
Przede wszystkim nie kupować od razu sprzętu. Wszystko możemy zrobić tym, co mamy w domu. Nóż każdy ma w domu. Zapalniczkę znajdziemy. Plecak jakiś będzie. Przy pomocy takich podstawowych rzeczy iść sobie sprawdzić, czy to jest dla mnie
– radzi.
Michał poleca również korzystanie z dostępnych źródeł wiedzy, takich jak książki czy filmy na YouTube, ale podkreśla, że kluczowe jest praktyczne wykorzystanie tej wiedzy.
Warto iść w teren, przećwiczyć różne scenariusze. Zmarznąć, doświadczyć trochę tego dyskomfortu, który może nam zagrażać w sytuacji kryzysowej
– mówi.
Survival i prepping to nie tylko modne trendy, ale przede wszystkim praktyczne umiejętności, które mogą uratować życie w sytuacjach kryzysowych. Jak podkreśla Michał Adamczyk, kluczem do sukcesu jest odpowiednie przygotowanie, praktyka i dostosowanie ekwipunku do własnych potrzeb.
Lepiej, żeby się to nie przydało, ale żebyśmy tę wiedzę mieli
– podsumowuje Michał.
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o survivalu i preppingu, koniecznie obejrzyj cały wywiad z Michałem Adamczykiem. A jeśli masz ochotę zacząć swoją przygodę z survivalem – wyjdź do lasu i spróbuj swoich sił!
Komentarze (0)