Komisja Europejska proponuje zmiany, które mogą wreszcie odczarować temat polityki migracyjnej. Po latach chaotycznych decyzji i niekończących się sporów, pojawia się konkretny projekt: uprościć zasady odsyłania migrantów do tzw. bezpiecznych krajów trzecich. Co to oznacza w praktyce? Osoby, które ubiegają się o azyl, będą mogły być kierowane poza UE – nawet jeśli nie mają żadnych powiązań z tymi krajami.
To duży zwrot w myśleniu o granicach i odpowiedzialności.
Jednym z filarów nowej propozycji jest oddanie większej decyzyjności państwom członkowskim. Każdy kraj UE będzie mógł samodzielnie zawierać umowy z państwami trzecimi – oczywiście pod warunkiem, że zapewniają one migrantom odpowiedni poziom bezpieczeństwa. Bruksela zapowiada, że będzie się przyglądać tym porozumieniom, ale nie zamierza trzymać wszystkiego żelazną ręką. To krok w kierunku większej elastyczności i suwerenności państw.
Nie będzie już automatycznych blokad deportacji
Kolejna zmiana, która może szczególnie spodobać się zwolennikom bardziej stanowczej polityki, to ograniczenie automatycznych odwołań od decyzji o odmowie azylu. Do tej pory wystarczyło złożyć odwołanie, by proces deportacyjny stanął. Teraz taki manewr nie będzie już oznaczał „pauzy” – decyzja może być realizowana mimo złożonego sprzeciwu. Wreszcie przestanie się opłacać przeciąganie procedur w nieskończoność.
Lewica oburzona, organizacje protestują
Jak można było się spodziewać, organizacje pozarządowe biją na alarm. Amnesty International zarzuca Komisji brak serca i ostrzega, że odsyłanie migrantów do „nieznanych” im krajów to dehumanizacja. Z drugiej strony – jak długo można udawać, że europejskie systemy migracyjne nie są przeciążone? Ilu jeszcze migrantów musi zniknąć w szarej strefie, zanim przyznamy, że system wymaga resetu?
Nowe przepisy to próba pogodzenia dwóch potrzeb: z jednej strony – pomocy tym, którzy naprawdę uciekają przed wojną i prześladowaniami, z drugiej – obrony porządku i sprawiedliwości dla obywateli państw UE. Migracja nie może być furtką do niekontrolowanego napływu ludzi, którzy nie mają prawa do ochrony. Dziś coraz więcej Europejczyków – także młodych – dostrzega, że granice istnieją nie bez powodu. Czy Unia wreszcie zrozumiała, że czas działać nie tylko z empatią, ale też z rozsądkiem?

Komentarze (0)