Szwajcaria przez lata uchodziła za kraj stabilny, bogaty i uporządkowany. Dziś jednak zmaga się z poważnym kryzysem mieszkaniowym. W ciągu ostatnich 20 lat do kraju przybyło ponad 1,5 miliona imigrantów. To tak, jakby do Polski w krótkim czasie wprowadziło się miasto wielkości Warszawy. Efekt jest łatwy do przewidzenia: mieszkań zaczyna brakować, ceny szybują w górę, a w wielu gminach wskaźnik pustostanów spadł poniżej jednego procenta.
Kuchnia na spółkę zamiast własnego mieszkania
Z rozwiązaniem problemu wystąpiła Regula Lüscher – urbanistka, która przez lata pracowała w Berlinie. Jej propozycja brzmi rewolucyjnie: Szwajcarzy powinni zrezygnować z oczekiwania, że w każdym mieszkaniu będzie kuchnia, salon czy pokój gościnny. Zamiast tego mieliby dzielić wspólne przestrzenie z sąsiadami. W praktyce oznacza to mieszkania mniejsze, tańsze, ale pozbawione tego, co do tej pory uważano za standard.
Architektka uważa, że problem tkwi w spekulacji i chciwości inwestorów. Proponuje więc większą ingerencję państwa w rynek mieszkaniowy – m.in. zakaz wyburzeń, jeśli na danym gruncie nie powstanie co najmniej dwa razy więcej mieszkań. Co ciekawe, w jej receptach nie ma jednak ani słowa o imigracji, która w oczywisty sposób napędza kryzys. Zamiast pytać, ilu ludzi Szwajcaria może przyjąć, proponuje pytać, czy każdy obywatel potrzebuje własnej kuchni.
Domy jednorodzinne pod ostrzałem
Lüscher uderza też w właścicieli domów jednorodzinnych – symbol szwajcarskiego stylu życia. Według niej to marnowanie przestrzeni, gdy na dużych działkach mieszka niewielu ludzi. Jej zdaniem warto rozważyć rozbudowę takich domów, by mogło w nich zamieszkać więcej osób.
Narastające napięcia społeczne
Eksperci ostrzegają, że obecny kryzys najmocniej uderzy w zwykłych obywateli – osoby mniej zamożne będą zmuszone do życia w coraz ciaśniejszych warunkach, podczas gdy bogatsi poradzą sobie, kupując luksusowe apartamenty. To może prowadzić do narastania frustracji i społecznych podziałów.
Czy Szwajcarzy naprawdę powinni godzić się na życie bez własnej kuchni i salonu, żeby zrobić miejsce dla rosnącej populacji? A może prawdziwym rozwiązaniem jest odważna rozmowa o ograniczeniu skali imigracji? Regula Lüscher proponuje zmiany stylu życia, ale unika najważniejszego pytania, które coraz częściej zadają zwykli mieszkańcy Szwajcarii: ile jeszcze kraj jest w stanie unieść?

Komentarze (0)