Donald Trump, rozpoczynający swoją drugą kadencję jako 47. prezydent USA, ponownie zwrócił uwagę na kwestię nielegalnej imigracji. Jednym z kluczowych punktów jego kampanii wyborczej była zapowiedź masowych deportacji, które mogłyby objąć nawet 13 milionów osób, stanowiących około 4% populacji kraju. Choć liczba ta wydaje się mało prawdopodobna, już sam zamiar wprowadzenia tego typu działań budzi kontrowersje, zarówno wśród polityków, jak i przedsiębiorców, a ich konsekwencje mogłyby być dotkliwe dla amerykańskiej gospodarki.
Eksperci wskazują, że realizacja planu masowych deportacji byłaby niezwykle kosztowna i logistycznie skomplikowana. Szacuje się, że przeprowadzenie takiej operacji mogłoby pochłonąć od 86 do 315 miliardów dolarów w zależności od skali działań. Ponadto, koszty te obejmują jedynie bezpośrednie wydatki na deportacje, pomijając długofalowe skutki gospodarcze, takie jak potencjalny spadek PKB czy wzrost inflacji. Amerykański rynek pracy, w którym około 5–8% siły roboczej stanowią imigranci bez uregulowanego statusu, mógłby odczuć znaczące braki kadrowe w wielu kluczowych branżach, takich jak rolnictwo, budownictwo czy gastronomia.
Biznesmeni się sprzeciwiają
Plany te, choć zgodne z retoryką Trumpa, spotkały się z krytyką nie tylko ze strony środowisk obrony praw imigrantów, ale także ze strony przedstawicieli biznesu. Wielu przedsiębiorców, w tym ci z konserwatywnego Teksasu, wyraziło obawy przed destabilizacją rynku pracy, zwłaszcza w zawodach, których Amerykanie niechętnie podejmują. Eksperci wskazują, że niedobory kadrowe mogą prowadzić do wzrostu kosztów pracy, co w konsekwencji wpłynie na inflację oraz ceny towarów i usług.
Zarówno ekonomiści, jak i analitycy rynku finansowego ostrzegają przed możliwymi reperkusjami polityki deportacyjnej. Szacunki Międzynarodowego Funduszu Walutowego sugerują, że zmniejszenie salda migracji mogłoby obniżyć PKB USA o 0,5–0,7% w perspektywie kilku lat, jednocześnie zwiększając presję inflacyjną. Obawy te przekładają się także na politykę monetarną – prognozy dotyczące przyszłych działań Rezerwy Federalnej wskazują na możliwe spowolnienie obniżek stóp procentowych w związku z rosnącą niepewnością.
Koszty deportacji zrekompensuje obniżenie wydatków na utrzymanie imigrantów
Pomimo kontrowersji i trudności w realizacji, administracja Trumpa powierzyła koordynację działań w zakresie deportacji Thomasowi Homanowi, który już wcześniej pełnił funkcję szefa ICE. Homan podkreśla, że koszty masowych deportacji zostaną z czasem zrekompensowane oszczędnościami wynikającymi z obniżenia wydatków na utrzymanie migrantów w USA. Jednakże środowiska opozycyjne, jak również część Republikanów, pozostają sceptyczne wobec tych założeń.
Planowane masowe deportacje stają się kolejnym punktem spornym w debacie publicznej w USA. Choć Trump stara się przedstawić je jako konieczne narzędzie walki z nielegalną imigracją, przeciwnicy tej polityki wskazują na jej potencjalne koszty społeczne i gospodarcze. Rzeczywistość może jednak wymusić złagodzenie tej retoryki, podobnie jak miało to miejsce w pierwszej kadencji Trumpa, gdy wiele obietnic wyborczych zostało ograniczonych w obliczu praktycznych trudności i oporu społecznego.
Komentarze (0)