Wczorajszego dnia mieszkańcy Polski mogli poczuć się niczym na południu Europy – i to nie tylko z powodu słońca, ale przede wszystkim dzięki zadziwiająco wysokim temperaturom. Warszawa odnotowała aż 22°C, czyli więcej niż Lizbona (15°C), Madryt (11°C), Rzym (19°C) czy nawet gorące zazwyczaj Ateny (18°C).
Co więcej, stolica Polski zrównała się pod względem temperatury z… Kairem! To niecodzienna sytuacja, która zdumiewa nawet meteorologów.
Za ten pogodowy fenomen odpowiada południkowy przepływ powietrza, który sprowadza do Polski masy gorącego powietrza znad Afryki. Ciepłe, zwrotnikowe masy napływają z południa, fundując nam iście letnią aurę w środku kwietnia. Prognozy zapowiadają, że to dopiero początek – już dziś słupki rtęci w Warszawie mogą wskazać 26-27°C, a na południu kraju nawet 28-29°C.
Kulminacja ciepła
Kulminacja fali ciepła ma nastąpić w piątek, kiedy to temperatura może sięgnąć 30°C w centrum i na południu Polski. To oznacza, że w wielu regionach możemy otrzeć się o kwietniowe rekordy ciepła. Warto przypomnieć, że rekord temperatury dla Warszawy w kwietniu wynosi 30,4°C i został ustanowiony w 2012 roku – wszystko wskazuje na to, że w tym roku może paść nowy.
Jednak wraz z upałami przychodzą również zmiany. W piątek po południu od zachodu Polski zacznie wkraczać chłodny front atmosferyczny, który przyniesie pierwsze wiosenne burze, a od soboty odczujemy znaczne ochłodzenie. Do tego czasu pozostaje nam korzystać z niemal letniej pogody – warto jednak pamiętać o odpowiednim nawodnieniu i ochronie przed słońcem.
Komentarze (0)