Na polskim Twitchu od kilku dni trwa gorąca dyskusja o jednym z najbardziej nietypowych przypadków w historii platformy. 19-letni widz o nicku „Ketrab” przekazał streamerce Nimuena_ ponad 50 tysięcy złotych w donejtach. Dla wielu brzmiało to jak historia bogatego sponsora, ale prawda okazała się zupełnie inna.
Kim jest 19-letni darczyńca?
„Ketrab” szybko stał się sensacją. Gdy okazało się, że nie jest milionerem, lecz nastolatkiem utrzymującym się z renty po zmarłym ojcu, reakcje społeczności były mieszane. Chłopak przyznał, że od 10. roku życia otrzymuje 3600 zł renty i przez lata udało mu się odłożyć około 200 tysięcy złotych.
W rozmowie z Revo wyznał:
– Całe życie oszczędzałem, nic z tego nie miałem, teraz chcę po prostu je wykorzystać.
Jak twierdzi, donejtowanie to jego sposób na „zabawę pieniędzmi” i odreagowanie problemów, z którymi zmaga się od lat. Nie ukrywa również, że nie znosi słowa „terapia” i terapeutów, więc wsparcia psychologicznego nie bierze pod uwagę.
Streamerka reaguje: „To chore, odcinam się”
Choć początkowo przyjmowała darowizny z wdzięcznością, sama Nimuena_ przyznała na streamie, że sytuacja zaczęła ją przytłaczać.
– Mi jest nie tyle komfortowo, że dostaję jakieś bardzo dziwne, prywatne wiadomości (…) Ta sytuacja jest dla mnie dziwna, chora, ja nie chcę być w takiej sytuacji – mówiła do widzów.
Podkreśliła, że nie zamierza już utrzymywać kontaktu z Ketrabem, bo zrobiła wszystko, co mogła, by zrozumieć jego motywacje. – „Sumienie mam czyste” – dodała, zaznaczając, że dla własnego komfortu zamierza się odciąć od całej sytuacji.
Gdzie leży granica?
Cała sprawa wywołała w sieci burzliwą dyskusję. Dla jednych to zwykły przejaw wolności – chłopak wydał własne pieniądze i ma do tego prawo. Dla innych to niepokojący przykład sytuacji, w której młody człowiek przelewa oszczędności życia w zamian za chwilową uwagę ulubionej streamerki.
Trudno nie dostrzec w tej historii wątku emocjonalnego – dla Ketraba donejty to forma kontaktu i zbudowania relacji, której w realnym życiu może mu brakować. Jednak oczekiwanie, że twórca internetowy przejmie rolę terapeuty, stawia go w trudnej sytuacji.
Lekcja dla twórców i widzów
Historia pokazuje, że granica między wspieraniem twórców a niezdrowym zaangażowaniem może być bardzo cienka. Streamerzy często nie wiedzą, kto stoi po drugiej stronie ekranu, ani jakie są jego problemy czy oczekiwania.
Decyzja Nimuena_ o odcięciu się od całej sytuacji wydaje się rozsądna – chroni jej prywatność i psychikę. Z kolei dla widzów może to być przypomnienie, że internetowe relacje nigdy nie zastąpią realnej pomocy i bliskich więzi.

Komentarze (0)