Wielu Polaków szukając pracy, wciąż trafia na ogłoszenia, w których brakuje podstawowej informacji – ile można zarobić. Zamiast konkretów, pojawiają się ogólniki typu "atrakcyjne wynagrodzenie" czy "wynagrodzenie zależne od doświadczenia". Dla kandydatów to frustrujące i często zniechęcające. Teraz ma się to zmienić – prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę, która zobowiązuje firmy do podawania proponowanej pensji już na etapie rekrutacji.
Zgodnie z nowymi przepisami, informacja o wynagrodzeniu będzie musiała pojawić się w ogłoszeniu o pracę lub – jeśli ogłoszenia nie ma – zostać przekazana kandydatowi przed rozmową kwalifikacyjną. Pracodawca będzie musiał to zrobić na piśmie lub mailowo. Chodzi o to, by kandydat od początku wiedział, czego może się spodziewać, i nie tracił czasu na procesy rekrutacyjne, które kończą się rozczarowaniem.
Nowelizacja ma nie tylko zwiększyć przejrzystość płac, ale też walczyć z dyskryminacją i nierównościami. Firmy nie będą już mogły pytać kandydatów, ile zarabiają teraz lub ile zarabiali wcześniej. Dla wielu osób, zwłaszcza kobiet, to ważna zmiana – badania pokazują, że pytanie o wcześniejsze zarobki często prowadzi do dalszego utrwalania nierówności płacowych.
Wprowadzenie takich przepisów to odpowiedź na rosnącą frustrację pracowników. Od lat mówi się o tym, że brak widełek płacowych utrudnia nie tylko znalezienie pracy, ale też porównanie ofert. W dodatku sprawia, że rozmowy rekrutacyjne stają się grą w zgadywanie – kto pierwszy rzuci kwotę i czy nie powie za mało. Nowa ustawa ma to zmienić.
Zmiany nie wejdą w życie od razu – firmy mają pół roku na przygotowanie się do nowych obowiązków. Po tym czasie każda rekrutacja będzie musiała zawierać jasną informację o zarobkach. Czy to poprawi rynek pracy w Polsce? Czas pokaże, ale dla wielu kandydatów to długo wyczekiwany krok w dobrą stronę.
Komentarze (0)