09.07.2025

Biała mniejszość we własnym kraju. Tak zmienia się Wielka Brytania – dane nie kłamią

Dorian Skrzypnik
Dorian Skrzypnik
Newsy
Udostępnij:
facebook twitter
Skomentuj

Wielka Brytania zmienia się szybciej, niż wielu mogło się spodziewać. Opublikowane niedawno dane Urzędu Statystycznego (ONS) za 2024 rok ukazują skalę przemian demograficznych, które mogą na trwałe przekształcić tożsamość społeczną, kulturową i narodową Zjednoczonego Królestwa.

Zmiany te nie są jedynie przedmiotem spekulacji akademickich – są potwierdzone liczbami, które budzą zarówno zdziwienie, jak i niepokój.

1 na 3 dzieci – matka spoza Wielkiej Brytanii

Według najnowszych danych, aż ponad 33% dzieci urodzonych w Anglii i Walii w 2024 roku miało matkę, która urodziła się poza Wielką Brytanią. W samej Anglii wskaźnik ten przekroczył 40%, co oznacza wzrost o niemal 10 punktów procentowych w ciągu zaledwie dekady. To nie jest już trend – to rewolucja demograficzna dziejąca się tu i teraz.

W wielu dużych miastach sytuacja jest jeszcze bardziej wyraźna. W Londynie 63,2% mieszkańców to osoby urodzone poza Wielką Brytanią lub ich potomkowie. W co czwartej szkole białe, brytyjskie dzieci stanowią już mniejszość. Takie miasta jak Bradford, Birmingham czy Manchester również obserwują podobne zjawiska.

Prognoza: biali Brytyjczycy mniejszością w 2063 roku?

Politolog Matt Goodwin, opierając się na danych ONS i własnych analizach, prognozuje, że do 2063 roku biali Brytyjczycy mogą stać się mniejszością we własnym kraju. Co więcej, do roku 2079 imigranci i ich dzieci mają stanowić większość społeczeństwa. Jeśli utrzyma się obecne tempo migracji – szczególnie z krajów o odmiennym kręgu kulturowym – do roku 2100 aż 25% całej populacji Wielkiej Brytanii może być muzułmanami, a w grupie osób poniżej 40. roku życia odsetek ten może sięgnąć 33%.

To nie są dane wyssane z palca ani scenariusze science fiction – to chłodne szacunki oparte na twardych liczbach i trendach, które już są widoczne gołym okiem.

Skąd przybywają matki nowego pokolenia?

Analiza kraju pochodzenia matek spoza Wielkiej Brytanii ujawnia kolejną warstwę tej przemiany. Dominują kobiety pochodzące z krajów takich jak:

  • Indie
  • Pakistan
  • Bangladesz
  • Nigeria
  • Afganistan
  • Irak
  • Ghana

Kraje europejskie, takie jak Polska czy Rumunia, są obecne na tej liście, ale coraz rzadziej – ustępują miejsca migrantom z krajów o fundamentalnie odmiennych wartościach kulturowych, społecznych i religijnych.

Jak zauważa Goodwin: „To nie tylko zmiana demograficzna, ale zmiana cywilizacyjna, która niesie za sobą ogromne konsekwencje społeczne, gospodarcze i kulturowe”. Imigracja z krajów, gdzie obowiązują inne modele życia rodzinnego, inne rozumienie relacji państwo–obywatel oraz inne podejście do roli religii, może w praktyce oznaczać konflikt światopoglądowy wewnątrz jednego społeczeństwa.

Czy Wielka Brytania jest na to gotowa?

Problemem nie jest wyłącznie liczba ludności napływającej do kraju, ale tempo i struktura tej zmiany. Wielka Brytania, jako państwo o stabilnym porządku prawnym i społeczno-gospodarczym, może mieć trudności z adaptacją do sytuacji, w której istotna część nowego pokolenia nie identyfikuje się z jej historią, wartościami ani tradycją.

Co więcej, jak zauważa Goodwin, wiele z tych dzieci dorasta w środowiskach oderwanych od brytyjskiego modelu integracji. To nie jest już klasyczna imigracja w poszukiwaniu pracy – to tworzenie alternatywnych społeczności, które żyją według własnych zasad i norm.

Głos rozsądku czy zakazany temat?

W debacie publicznej wokół tych kwestii często panuje samosankcjonowana cenzura. Każda próba zadania pytania o skalę i konsekwencje masowej migracji bywa natychmiast wyciszana, a osoby zgłaszające obawy – piętnowane jako „ksenofobiczne” lub „nietolerancyjne”. Tymczasem dane ONS nie mają emocji – one po prostu są.

Czy można w sposób odpowiedzialny prowadzić politykę publiczną, ignorując tak fundamentalne zmiany w strukturze społeczeństwa? Czy państwo może skutecznie planować edukację, opiekę zdrowotną, politykę mieszkaniową i bezpieczeństwo, jeśli pomija realny obraz tego, jak wygląda społeczeństwo w 2024 roku – i jak może wyglądać w 2040 lub 2100?

Czas na poważną rozmowę

Nikt rozsądny nie kwestionuje wartości człowieka ze względu na jego pochodzenie. Ale równie rozsądne jest stwierdzenie, że skala i charakter migracji mają znaczenie – i że nie każda zmiana musi być automatycznie dobra lub neutralna.

Brytyjczycy – zarówno ci o konserwatywnych poglądach, jak i ci po prostu zatroskani o przyszłość swojego kraju – mają prawo oczekiwać od klasy politycznej uczciwości, przejrzystości i odpowiedzialności. To nie czas na frazesy o „różnorodności jako sile”, jeśli jednocześnie zanika wspólna nić tożsamości narodowej.

Komentarze (0)