Fundacja Judyta, znana z ratowania najbardziej skrzywdzonych i zapomnianych psów, ogłosiła dramatyczne wstrzymanie wszystkich działań. Nie przyjmują już żadnych nowych zwierząt, nie podejmują interwencji, nie otwierają drzwi dla tych, którzy wciąż czekają na ratunek. Dlaczego? Bo po prostu nie mają już z czego pomagać.
Pod ich opieką jest ponad 700 psów – każdy z nich to oddzielna historia cierpienia, leczenia, traumy i nadziei. Wśród nich są psy po poważnych operacjach, z chorobami onkologicznymi, sercowymi, ortopedycznymi. Wszystkie potrzebują nie tylko miłości, ale przede wszystkim kosztownej pomocy weterynaryjnej, rehabilitacji, leków, karmy. A teraz nawet to staje się luksusem, na który fundacja nie może sobie pozwolić.
W poniedziałek kończy się ich możliwość leczenia w klinikach. Konto fundacji jest puste, a zaległości – gigantyczne. Dotychczasowa zbiórka przyniosła jedynie 20 tysięcy złotych – to kropla w oceanie potrzeb. Fundacja bije na alarm: „Jak mamy im to powiedzieć? Że zabrakło? Że się nie udało?” Te słowa bolą. Jeszcze bardziej boli świadomość, że za chwilę zwierzęta mogą zostać bez pomocy.
Dziś nie chodzi o jednego psa. Chodzi o setki. Chodzi o życie. Fundacja prosi, błaga, woła w imieniu tych, którzy nie potrafią poprosić sami. Wciąż można im pomóc, zanim zapadnie ostateczna cisza.
📌 Link do zbiórki: https://www.ratujemyzwierzaki.pl/zostalokilkadni
Komentarze (0)