17.06.2025

Gwałt w Toruniu. Kto ściągnął imigranta? Czas, by agencje pracy wzięły odpowiedzialność

Dorian Skrzypnik
Dorian Skrzypnik
Polityka
Udostępnij:
facebook twitter
Skomentuj

W biały dzień, w miejskim parku w Toruniu, doszło do potwornej zbrodni. 19-letni Wenezuelczyk miał zgwałcić i ciężko poranić przypadkowo spotkaną młodą kobietę. Wstrząsająca historia poruszyła opinię publiczną – ale jedno pytanie pozostaje praktycznie bez odpowiedzi: dlaczego ten człowiek w ogóle znalazł się w Polsce?

To pytanie stawia Ziemowit Przebitkowski, działacz Konfederacji, który bije na alarm w sprawie niekontrolowanej migracji zarobkowej z Ameryki Łacińskiej. Według niego tragedia w Toruniu to nie jednostkowy przypadek, ale efekt fatalnego systemu, który pozwala ściągać do Polski ludzi z krajów o jednym z najwyższych poziomów przestępczości na świecie – bez żadnej odpowiedzialności za ich późniejsze zachowanie.

„Mogę wymieniać litanię” – pisze Przebitkowski. I przypomina inne przypadki: w Śremie Kolumbijczycy mieli zaatakować miejscowego chłopaka butelkami po piwie i rozbitym tulipanem – jedno cięcie wystarczyło, by uszkodzić tętnicę. W Płocku – zatrzymani Kolumbijczycy biegający z nożem i narkotykami, wszczynający uliczne burdy.

Zadaje więc pytanie: czy naprawdę dziwi nadreprezentacja przestępców wśród migrantów z krajów, które są notorycznie niestabilne, brutalne i zniszczone przestępczością?

Kto odpowiada za ściągnięcie tych ludzi?

Nie. To nie powinno dziwić. Dziwić powinna zupełnie inna rzecz – dlaczego ci ludzie w ogóle trafiają do Polski. Kto ich tu ściąga? Na czyje zlecenie? I kto bierze za nich jakąkolwiek odpowiedzialność?

Bo przecież – jak twierdzi Przebitkowski – to nie jest tak, że pewnego dnia jakiś Wenezuelczyk wpada na pomysł, by wyjechać do Polski, szukać pracy i legalnie się tu osiedlić. „Nic bardziej mylnego” – podkreśla. To nie są przypadkowi migranci. To są ludzie zwerbowani i sprowadzeni do Polski przez agencje pracy – często na zlecenie firm, które szukają taniej siły roboczej.

Tylko że te firmy nie ponoszą żadnych kosztów. Pracownik kończy kontrakt, rozpływa się gdzieś po strefie Schengen, a jak zrobi coś strasznego – to odpowiadają za to zwykli obywatele. Przebitkowski ostrzega: to nie są „braki rąk do pracy”, jak wmawia się opinii publicznej. To są „półniewolnicy” potrzebni zakładom, które ani nie inwestują w automatyzację, ani nie chcą płacić godziwych pensji.

„Kto zyskuje na tej podaży rąk, a kto traci?” – pyta Przebitkowski. I odpowiada: zyskuje zagraniczna korporacja, która i tak nie płaci w Polsce podatków, bo umiejętnie ukrywa zyski, np. wykupując „prawo do używania logotypu” od spółki matki. Traci lokalna społeczność, która musi żyć z tymi ludźmi, znosić niepokój, bać się o bezpieczeństwo swoich dzieci i czuć się obco w swoim własnym mieście.

To właśnie Polska – i Polacy – ponoszą całe ryzyko. To u nas ktoś dostaje tulipanem w gardło. To u nas ktoś zostaje zgwałcony przez ściągniętego „do pracy” Wenezuelczyka. A co robi państwo? Czasem nawet nie wie, ilu tych ludzi naprawdę tu przebywa.

Jak zauważył Przebitkowski, w Kanale Zero padło stwierdzenie, że nie ma żadnych oficjalnych danych na temat liczby Latynosów w Polsce. Brak danych? „Co to znaczy brak oficjalnych danych?” – pyta. „Czy my jesteśmy Bośnią z 1997 roku, że nie znamy własnego składu ludnościowego?”

Ziemowit Przebitkowski, źródło: Facebook

100 tysięcy Latynosów w Polsce

Portal Interia szacuje, że pracowników z Ameryki Łacińskiej może być już w Polsce nawet 100 tysięcy. I nie są to spekulacje – to konsekwencja polityki rekrutacyjnej, która kompletnie nie bierze pod uwagę bezpieczeństwa społecznego.

Według Przebitkowskiego rozwiązanie jest oczywiste: agencje pracy i zakłady zatrudniające obcokrajowców powinny ponosić pełną odpowiedzialność za skutki sprowadzenia ich do Polski. Jeśli ktoś został pobity, okradziony, zgwałcony – to nie tylko sprawca powinien ponosić karę. Odpowiadać powinni też ci, którzy umożliwili mu wjazd i zatrudnienie. Tak jak zakon odpowiada finansowo za zakonnika, który dopuszcza się przestępstw.

Trzeba stworzyć środowisko prawne, które pozwoli ofiarom i zastraszonym społecznościom dochodzić zadośćuczynienia od firm, które ściągają bandytów do Polski

– pisze działacz Konfederacji. Bo tylko wtedy te firmy zaczną naprawdę myśleć, kogo sprowadzają.

Komentarze (0)