Wśród kibiców Premier League wciąż krąży uparty mit: „żeby dostać medal, trzeba zagrać w pięciu meczach”. To przekonanie jest tak powszechne, że powtarzają je nawet komentatorzy. Problem w tym, że to tylko połowa prawdy – i to ta mniej istotna. Przepisy są jasne, ale rzadko kto je czyta. Czas więc rozwiać wątpliwości.
Klub, który sięga po tytuł, otrzymuje 40 medali od ligi. Te 40 sztuk to pula, którą zarząd klubu rozdaje wedle własnego uznania – piłkarzom, trenerom, lekarzom, analitykom, a nawet działaczom. Liga tylko jedno zastrzega: jeśli jakiś zawodnik rozegrał co najmniej pięć spotkań ligowych, musi dostać medal. I tylko tyle. Nie ma jednak żadnego zakazu wręczania medalu komuś, kto zagrał mniej – klub może to zrobić, jeśli uzna, że ktoś na to zasłużył.
Oznacza to jedno: nie trzeba „dobijać” zawodnika do pięciu występów, żeby załapał się na medal. Jeśli klub chce uhonorować gracza, który rozegrał trzy mecze, ma do tego pełne prawo. Z drugiej strony – zawodnik z czterema pełnymi spotkaniami może zostać pominięty, jeśli klub uzna, że nie wniósł wystarczającego wkładu. To nie maszyna, to decyzja ludzi z wewnątrz.
Zdarzają się też pytania o dodatkowe medale. Tak, istnieje taka opcja – ale tylko wtedy, gdy więcej niż 39 piłkarzy spełni wspomniany limit pięciu występów. A to scenariusz niemal czysto teoretyczny. W praktyce każdy klub mieści się w standardowej czterdziestce, a rozdział nagród to wewnętrzna sprawa szatni.
Podsumowując: „pięć meczów” to nie warunek niezbędny, ale gwarancja. A skoro decyzja należy do klubu, lepiej przestać wymyślać zabawne scenariusze z wrzucaniem legend do składu na ostatnie minuty. Jeśli chcą – dostaną medal. Jeśli nie – żaden próg ich do tego nie zmusi.
Komentarze (0)