28.04.2025

Kiedy cena sukcesu okazuje się zbyt wysoka: historia Krisa Dima i Ronniego Colemana

Dorian Skrzypnik
Dorian Skrzypnik
Sport
Udostępnij:
facebook twitter
Skomentuj

W świecie kulturystyki przełomu XX i XXI wieku Kris Dim i Ronnie Coleman byli żywymi legendami. Ich sylwetki, prezentowane na scenie w 2004 roku, wydawały się wykraczać poza granice ludzkich możliwości — symbolem siły, determinacji i ideału sportowego ciała. Jednak prawdziwa cena tych osiągnięć ujawniła się dopiero wiele lat później.

Dzisiaj, w 2025 roku, obraz obu mistrzów budzi zupełnie inne emocje. Kris Dim, po ciężkiej chorobie serca, zmaga się z paraliżem dolnej połowy ciała i porusza się na wózku. Ronnie Coleman, przez lata niepokonany na scenie Mr. Olympia, przeszedł serię operacji kręgosłupa, które dramatycznie ograniczyły jego sprawność fizyczną.

Ich losy to przejmujące świadectwo tego, jak ekstremalny wysiłek, wieloletnia presja zawodowego sportu i wspomaganie farmakologiczne potrafią odcisnąć trwałe piętno na zdrowiu. Każdy sukces, każde trofeum zdobyte na scenie, miało swoją ukrytą cenę — a ta okazała się wyższa, niż ktokolwiek mógł wtedy przypuszczać.

Kris Dim i Ronnie Coleman wciąż pozostają ikonami kulturystyki, ale dziś ich historie niosą głębszy przekaz. Przypominają, że dążenie do ideału, jeśli prowadzi do przekraczania naturalnych granic organizmu, często kończy się dramatem — daleko od świateł reflektorów i euforii tłumów.

Obaj byli niekwestionowanymi mistrzami. Jednak ich późniejsze losy są przestrogą, że nawet największy sukces sportowy nie jest wart zdrowia i sprawności, jeśli zatraci się umiar. W świecie, który często glorifikuje siłę i wytrzymałość, właśnie te historie przypominają, jak kruchy bywa człowiek.

Komentarze (0)