17.10.2023

Mejza nie pogonił Tuska, a o mandat musiał drżeć do ostatnich chwil

Dorian Skrzypnik
Dorian Skrzypnik
Polityka
Udostępnij:
facebook twitter
Skomentuj

W minioną niedzielę Polska zelektryzowała wyborami parlamentarnymi, które przyniosły rekordową frekwencję na poziomie wyższym niż w roku 1989. Województwo Lubuskie stało się areną wyjątkowo zaciętej walki o mandaty parlamentarne. To tutaj emocje sięgnęły zenitu, a największą uwagę przykuła walka o ostatni mandat między Koalicją Obywatelską a Prawem i Sprawiedliwością.

Źródło: ZielonaGóra.Wyborcza.pl

Na początku wyników exit poll, wydawało się, że Koalicja Obywatelska w Lubuskim zdobędzie aż 6 mandatów, podczas gdy Prawo i Sprawiedliwość jedynie 3. Jednak na przestrzeni czasu, sytuacja zaczęła ewoluować na korzyść PiS, gdy oficjalne wyniki wyborów zaczęły napływać z okręgowych komisji wyborczych.

Na ostatniej prostej

Ostatecznie decydujący wpływ na rozstrzygnięcie wyborów miały głosy z Zielonej Góry. W miarę jak wyniki z tej części województwa były ogłaszane, sytuacja stawała się coraz bardziej napięta. Poseł Łukasz Mejza, który znany jest m.in. ze swojej agresywnej kampanii wyborczej, w której hasło „Pogonimy Tuska do Berlina” odgrywało znaczącą rolę, musiał drżeć o swoje miejsce w parlamencie.

Prezydent Zielonej Góry, Janusz Kubicki, opisał tę sytuację na swoim profilu na Facebooku. Jak wyjaśnił, zabrakło około 0,5% ważnie oddanych głosów, aby mandat poselski przypadł Koalicji Obywatelskiej. To oznacza, że poseł Łukasz Mejza z Prawa i Sprawiedliwości będzie zasiadał w parlamencie, choć do ostatnich chwil musiał trzymać o to kciuki.

Kontrowersyjny społecznik 

Łukasz Mejza to postać, która nie tylko z powodu ostatniej kampanii wyborczej była obiektem zainteresowania mediów i opinii publicznej. Od 2021 roku pełnił funkcję posła na Sejm IX kadencji, kiedy to objął mandat po zmarłej Jolancie Fedak z PSL. W ciągu zaledwie trzech miesięcy wstąpił do Partii Republikańskiej Adama Bielana i został wiceministrem sportu.

Jego działalność w tym okresie budziła liczne kontrowersje. Łukasz Mejza i jego firma mieli promować kontrowersyjne metody leczenia i zbiórki pieniędzy w celu zarobku na chorujących ludziach. Po doniesieniach medialnych w grudniu 2021 roku, ustąpił ze stanowiska wiceministra sportu.

Źródło: FB/Poseł Mejza

Hasło „Leczymy nieuleczalne” i obietnice skutecznego leczenia chorób takich jak Alzheimer czy Parkinson, wzbudzały liczne kontrowersje. Łukasz Mejza przyciągnął uwagę opinii publicznej nie tylko ze względu na swoją obietnicę pomocy chorym, ale także z powodu liczby interpelacji, których złożył w jednym dniu – 40.

Okres ciszy w działalności Mejzy trwał krótko. W marcu 2023 roku, pojawił się w siedzibie zielonogórskiego klubu żużlowego, co wywołało kontrowersje i zdenerwowało kibiców Falubazu. Związek Łukasza Mejzy z przyciągnięciem grupy Enea do żużla nie spotkał się z pozytywnym przyjęciem ze strony kibiców.

Źródło: Przegląd Sportowy

Co dalej?

Wyniki wyborów w województwie Lubuskim wygrała opozycja, co otwiera nowe perspektywy dotyczące tworzenia rządu. Jednak poseł Łukasz Mejza z PiSu, mimo swojego kontrowersyjnego stylu, zdobył mandat parlamentarny. Mejza nie pogonił Donalda Tuska do Berlina, hasło kampanii nie było więc trafne. Bliżej było, żeby to właśnie partia Tuska pogoniła Mejzę z parlamentu.

Komentarze (0)