01.07.2024

Niemcy zbudują ośrodek dla imigrantów kilkaset metrów od granicy z Polską

Dorian Skrzypnik
Dorian Skrzypnik
Newsy
Udostępnij:
facebook twitter
Skomentuj

W Niemczech rozgorzała intensywna debata na temat planów budowy nowego ośrodka deportacyjnego dla migrantów w Kuestrin-Kietz, miejscowości tuż przy granicy z Polską. Projekt, mający przyspieszyć procedury deportacyjne dla ponad 48 tysięcy odrzuconych azylantów w Brandenburgii, wywołuje silne kontrowersje i protesty zarówno wśród mieszkańców, jak i w kręgach politycznych.

Mieszkańcy obawiają się wpływu na lokalną społeczność i apelują o wsparcie sąsiadów zza Odry, co tylko potęguje napięcia związane z polityką migracyjną Niemiec.

Sytuacji obawiają się również Polacy mieszkający w Kostrzynie nad Odrą, który od Kietz dzieli tylko most graniczny dla pieszych i samochodów. Wiele osób obawia się, że imigranci będą chętnie przechodzili na polską stronę do Kostrzyna, gdzie nie brakuje restauracji, barów czy innych miejsc do spędzania czasu. Mieszkańcy obawiają się o swoje bezpieczeństwo

To oczywiste, że Niemcy chcą budowy tego ośrodka tak blisko granicy żeby zrzucić problem na nas, Polaków. To nasi policjanci będą musieli zatrzymywać imigrantów robiących bałagan po polskiej stronie i zwracać ich do Niemiec.

– Mówi nam pani Stanisława, wieloletnia mieszkanka Kostrzyna

Niemcy mocno sprzeciwiają się planom rządu

Mieszkańcy Kuestrin-Kietz stanowczo sprzeciwiają się planom budowy ośrodka deportacyjnego w ich wsi. Jeden z liderów protestu, Michael Krause, codziennie jeździ swoim pickupem z plakatem głoszącym „Kuestriner Vorland mówi nie centrum deportacyjnemu”. Krause, mieszkaniec tej małej brandenburskiej wsi, tłumaczy, że jego celem jest uświadomienie sąsiadów i polityków o nadchodzących zmianach, które określa jako „katastrofę”. Jego zdaniem, sprowadzenie 250 cudzoziemców do wioski liczącej zaledwie 750 osób, w której mieszka również około setki Polaków, jest nieprzemyślane i potencjalnie niebezpieczne.

Obawy mieszkańców dotyczą przede wszystkim przeludnienia i zakłócenia spokoju w małej społeczności. Krause i inni protestujący argumentują, że wprowadzenie tak dużej liczby obcokrajowców do ich wioski może prowadzić do wzrostu napięć społecznych i problemów związanych z integracją. Podkreślają również, że wioska nie jest przygotowana infrastrukturalnie na przyjęcie tak dużej liczby osób. Protestujący zwracają uwagę na brak odpowiednich zasobów, takich jak sklepy czy transport publiczny, co może dodatkowo komplikować sytuację. Mieszkańcy Kuestrin-Kietz liczą na wsparcie swoich polskich sąsiadów i władze lokalne, aby powstrzymać realizację tego kontrowersyjnego projektu.

Pogłoski o planach niemieckiego rządu roznosiły się już od kilku miesięcy. Wówczas myślano, że w Kietz ma powstać po prostu obóz dla imigrantów. Teraz okazuje się, że ma to być ośrodek deportacyjny. To jeszcze gorzej niż zakładano. Wśród samorządowców jest duże zaniepokojenie tą sytuacją, liczymy że nie ewentualne powstanie ośrodka nie zagrozi bezpieczeństwu mieszkańców miejscowości nadgranicznych.

– powiedział dla nas jeden z samorządowców, który jednak poprosił o anonimowość

Wolfgang Henschel, aktywista i nowo wybrany sołtys Kuestrin-Kietz, również wyraża niezadowolenie z planów. Jego zdaniem 10 milionów euro przeznaczone na budowę ośrodka można by lepiej zagospodarować, na przykład na rozwój turystyki, która mogłaby przynieść korzyści całemu regionowi.

Argumenty Za i Przeciw

Kolejny mieszkaniec Kuestrin-Kietz zwraca uwagę na logistyczne i humanitarne problemy związane z lokalizacją ośrodka deportacyjnego. Jego zdaniem, takie centra powinny być budowane przy lotniskach, aby uprościć proces deportacji, a nie w odległych wsiach, gdzie dostęp do infrastruktury jest ograniczony. Podkreśla, że lokalizacja w tak małej wiosce jest niepraktyczna i może prowadzić do komplikacji zarówno dla mieszkańców, jak i samych migrantów.

Inna mieszkanka regionu wyraża obawy dotyczące bezpieczeństwa. Martwi się, że obcokrajowcy, którzy wiedzą, że muszą opuścić kraj, mogą stwarzać nieprzewidywalne zagrożenia dla lokalnej społeczności. Obawia się również, że brak integracji i odpowiednich warunków życia może prowadzić do eskalacji napięć i konfliktów. Wspólnota Kuestrin-Kietz liczy na wsparcie sąsiadów oraz lokalnych władz, aby znaleźć rozwiązanie, które będzie korzystne zarówno dla mieszkańców, jak i migrantów.

Kierownik urzędu gminy, rozumie obawy mieszkańców, ale zaznacza, że doświadczenie innych takich centrów nie wskazuje na wzrost przestępczości. Krebs podkreśla, że ośrodek deportacyjny nie jest optymalnym rozwiązaniem, ponieważ zakwaterowanie ludzi na odległej wyspie, z ograniczonymi możliwościami integracji i rozwoju, nie ma nic wspólnego z humanitaryzmem.

Coraz więcej osób ubiega się o azyl

Plany budowy ośrodka deportacyjnego w Niemczech są odpowiedzią na rosnącą liczbę osób ubiegających się o azyl. W ostatnich latach liczba wniosków o azyl znacząco wzrosła, głównie z powodu konfliktów w Syrii, wojny w Ukrainie oraz nowego szlaku przerzutowego przez Białoruś. W rezultacie niemieckie władze znalazły się pod presją, aby poradzić sobie z napływem uchodźców i migrantów, którzy szukają schronienia przed przemocą i niestabilnością w swoich krajach.

Jednak wśród osób ubiegających się o azyl są również obywatele krajów uznawanych za bezpieczne, takich jak Macedonia Północna, Albania i Mołdawia, którzy zazwyczaj nie mają szans na uzyskanie ochrony. W obliczu tej sytuacji niemieccy politycy zapowiadają przyspieszenie procedur deportacyjnych poprzez tworzenie specjalnych ośrodków wyjazdowych. Celem tych ośrodków jest skrócenie czasu oczekiwania na decyzję oraz efektywniejsze zarządzanie procesem powrotu osób, którym odmówiono azylu, do ich krajów pochodzenia.

Brak miejsc w ośrodkach przymusza do budowy kolejnych

Projekt budowy ośrodka deportacyjnego w Kuestrin-Kietz zyskał wsparcie powiatu Märkisch-Oderland, który zmaga się z brakiem miejsc w istniejących ośrodkach dla uchodźców. Friedemann Hanke, radny powiatu z ramienia CDU, podkreśla, że lokalizacja ośrodka na peryferiach Niemiec ma na celu uświadomienie przybyszom, iż to dosłownie koniec ich drogi w Niemczech. Ma to również symbolizować ostateczność decyzji o deportacji i zniechęcać osoby bez szans na azyl do składania wniosków. Hanke wskazuje, że takie rozwiązanie jest niezbędne, by odciążyć istniejące placówki i usprawnić cały proces deportacyjny, co jest konieczne w obliczu wzrastającej liczby osób ubiegających się o ochronę.

Jednak mieszkańcy Kuestrin-Kietz mają mieszane uczucia co do planowanej inwestycji i liczą na wsparcie ze strony polskich sąsiadów. Burmistrz Kostrzyna nad Odrą, Andrzej Kunt, wyraża zrozumienie dla obaw niemieckich mieszkańców, ale jednocześnie zaznacza, że Polacy mogą również obawiać się wzmożonej kontroli na granicy, co może wpłynąć na codzienne życie w przygranicznych miejscowościach. Kunt podkreśla, że współpraca transgraniczna będzie kluczowa w zarządzaniu potencjalnymi wyzwaniami, jakie niesie za sobą powstanie nowego ośrodka deportacyjnego. Wspólne podejście do problemu może pomóc w złagodzeniu napięć i zapewnieniu bezpieczeństwa oraz stabilności po obu stronach granicy.

Mieszkańcy kontynuują protesty

Decyzja o budowie ośrodka deportacyjnego w Kuestrin-Kietz zostanie podjęta za kilka miesięcy. Mieszkańcy kontynuują protesty, a politycy analizują różne aspekty tego projektu. Sprawa budzi wiele emocji i refleksji nad polityką migracyjną Niemiec, humanitarnym traktowaniem migrantów oraz integracją obcokrajowców w społeczeństwie. Jak zakończy się ten spór, pokaże czas, jednak już teraz jest jasne, że decyzje podjęte w tej sprawie będą miały długofalowe skutki dla całego regionu i jego mieszkańców.

Komentarze (0)