Odkrycie ogromnych złóż ropy i gazu na Bałtyku, zaledwie kilka kilometrów od Świnoujścia, wzbudziło w Polsce entuzjazm, ale u naszych zachodnich sąsiadów – nerwowość, a wręcz histerię. Niemieckie media i lokalne władze w pobliżu wyspy Uznam, gdzie mieści się ich turystyczna perełka – Heringsdorf – grzmią o „katastrofie ekologicznej” i „dewastacji krajobrazu”.
Zamiast pogratulować Polsce przełomowego kroku w kierunku niezależności energetycznej, niemiecka narracja skupia się na straszeniu i blokowaniu inwestycji.
Niemcy, którzy przez lata budowali swoją dominację energetyczną w Europie m.in. przez Nord Stream, dziś nie mogą pogodzić się z tym, że Polska zaczyna rozgrywać własną partię w tej grze. Jak tylko Central European Petroleum ogłosiło odnalezienie złóż szacowanych na równowartość 200 milionów baryłek ropy, niemieckie samorządy zaczęły bić na alarm. Burmistrzyni Heringsdorfu Laura Isabelle Marisken w dramatycznym tonie oświadczyła, że „produkcja przemysłowa gazu i ropy tuż za progiem to zamach na naszą ojczyznę i nieodwracalna szkoda dla przyrody i klimatu”.
Nie da się nie zauważyć, że cała niemiecka panika nie dotyczy realnych zagrożeń – o których nikt w Berlinie nie wspominał przy budowie gazociągu przez Bałtyk – ale obawy przed utratą monopolu i wpływów. Polska może wreszcie uniezależnić się od dostaw z zewnątrz, co oznacza, że skończy się czas niemieckiego „zarządzania” rynkiem energii w regionie. Dla Niemców to nie kwestia ekologii, tylko geopolityki i interesów, które teraz wymykają się spod kontroli.
🇩🇪🇵🇱 After Poland's historic oil and natural gas discovery, fears are rising in Germany.
— Remix News & Views (@RMXnews) July 22, 2025
Poland's Central European Petroleum called the huge oil and gas reserves, the equivalent of 200 million barrels of oil in the Baltic Sea, a "historic moment."
The oil field is expected to… pic.twitter.com/EjVJhVrz56
Warto więc zadać pytanie: czy Polska ma przepraszać za to, że w końcu znalazła swoje bogactwo naturalne? Czy mamy rezygnować z bezpieczeństwa energetycznego, bo niemieckim turystom mogłoby przeszkadzać kilka platform wydobywczych, których jeszcze nawet nie ma? To nie Polska powinna się tłumaczyć. To Berlin powinien w końcu zaakceptować, że Europa Środkowa przestaje być ich zapleczem i zaczyna grać własne role na międzynarodowej scenie.
Komentarze (0)