Trwa cicha, ale bardzo poważna wojna regulacyjna, której ofiarą mogą paść tysiące polskich firm i pracowników z branży budowlanej. Chodzi o nowe przepisy dotyczące bezpieczeństwa pożarowego, które w praktyce mogą wykluczyć styropian z powszechnego stosowania w budownictwie.
Choć oficjalnie chodzi o „bezpieczeństwo”, coraz więcej ekspertów i przedsiębiorców mówi wprost: to pokazowy przykład politycznego lobbingu i cichego niszczenia krajowego przemysłu na korzyść zachodnich gigantów.
Styropian do piachu, wełna na salony?
Zgodnie z planowanym rozporządzeniem, ocieplenia budynków wykonane ze styropianu będą musiały być przeplatane wełną mineralną. Na papierze wygląda to jak rozsądna ostrożność — wełna jest niepalna, styropian łatwiej zajmuje się ogniem. W praktyce jednak taki zapis oznacza jedno: żaden architekt nie zdecyduje się na tak skomplikowane i kosztowne rozwiązanie. Zamiast tego, po prostu całość inwestycji zostanie wykonana z wełny. A to nie tylko wielokrotnie droższe rozwiązanie, ale również znacznie bardziej uciążliwe w montażu.
Polacy liderem w produkcji styropianu. I właśnie dlatego przeszkadzają?
Dziś Polska jest jednym z absolutnych liderów w produkcji styropianu w całej Unii Europejskiej. Szacuje się, że nasze firmy kontrolują nawet 20–25% całego rynku wspólnotowego. I co ważne — są to w zdecydowanej większości firmy z polskim kapitałem, które przez lata ciężką pracą zbudowały swoją pozycję. Efekt? Dziś są zbyt silną konkurencją, której najwyraźniej trzeba „pomóc” zniknąć z rynku. A jak to się robi w 2025 roku? Nie otwartym zakazem, tylko rozporządzeniem — teoretycznie technicznym, formalnie „w trosce o bezpieczeństwo”, a w rzeczywistości napisanym jak z katalogu korporacyjnego lobbysty.
Co więcej, wbrew pozorom nie jest to przepis unijny. To wewnętrzna, polska propozycja. Tak — nie Bruksela, ale Warszawa szykuje rozporządzenie, które może zrujnować ogromną część rodzimego przemysłu materiałów izolacyjnych. I to w momencie, gdy ruszają programy gigantycznej termomodernizacji budynków w całej Europie. To gra o miliardy złotych, która dla wielu polskich firm może skończyć się katastrofą.
Wełna? Tak, ale od zachodnich gigantów
Wełnę mineralną produkują niemal wyłącznie duże, zachodnie koncerny. Znane marki, wielkie zakłady, ogromne budżety marketingowe i wpływy w instytucjach publicznych. Trudno więc oprzeć się wrażeniu, że nowe przepisy wpisują się w politykę „zabezpieczania rynku” przed niewygodną konkurencją z Europy Wschodniej. Polska firma z Radomia, Lublina czy Bydgoszczy nie może przecież zaburzać rynku, który już od lat ma ustalonych beneficjentów.
To dlatego tak ważny jest szerszy kontekst tej sprawy. Bo jeśli dziś wyklucza się styropian — produkt, który przez dekady był podstawą energooszczędnego budownictwa — to jutro można podobnymi rozporządzeniami „uregulować” każdą inną gałąź przemysłu. A wszystko to nie w drodze debaty sejmowej, nie głosowaniem posłów, ale po cichu — podpisem ministra pod rozporządzeniem.
Kto będzie następny?
Dziś pod ostrzałem jest styropian. Jutro mogą to być okna PVC, polskie kotły, producenci materiałów wykończeniowych czy nawet… transport. A wszystko dlatego, że ktoś w Polsce nie rozumie, że nasz przemysł — nawet ten mały, lokalny — to nie problem, lecz szansa. Że konkurencyjna firma wytwarzająca coś lepiej i taniej to nie „zagrożenie”, tylko fundament zdrowej gospodarki.

Komentarze (0)