Polski rynek zabawek mierzy się z rosnącą konkurencją z Chin, co stawia rodzimych producentów i importerów w trudnej sytuacji. Jak donosi piątkowe wydanie "Rzeczpospolitej", do Polski napływają miliony przesyłek z tanimi produktami, które nie spełniają europejskich norm bezpieczeństwa. Tanie chińskie zabawki, często pozbawione atestów, są dostępne w wyjątkowo niskich cenach, co przyciąga konsumentów, a jednocześnie stanowi poważne zagrożenie dla lokalnych firm, które muszą przestrzegać surowych przepisów.
Zbliżający się sezon świąteczny jedynie pogłębia problem. Jak alarmują polscy producenci, liczba tanich przesyłek z Chin będzie rosła w najbliższych tygodniach. Obecnie czas dostawy wynosi maksymalnie dziewięć dni, a oferty darmowych wysyłek i zwrotów stają się standardem na platformach sprzedażowych. To sprawia, że konkurencja staje się jeszcze trudniejsza, zwłaszcza że polscy producenci muszą dostosować się do europejskich regulacji, które niosą ze sobą dodatkowe koszty administracyjne i finansowe.
Unijne regulacje problemem dla uczciwych producentów
Komisja Europejska pracuje nad nowym rozporządzeniem dotyczącym bezpieczeństwa zabawek, które ma wprowadzić rygorystyczne przepisy. Jak jednak zauważa „Rzeczpospolita”, nowe regulacje obciążą przede wszystkim uczciwych producentów i importerów, którzy muszą dostosować się do wymogów. Polskie Stowarzyszenie Branży Zabawek i Artykułów Dziecięcych, cytowane przez gazetę, wyraża obawy, że przepisy te nie wpłyną na zmniejszenie liczby niebezpiecznych zabawek z Chin, a jedynie zwiększą biurokratyczne bariery dla lokalnych firm.
Kolejnym wyzwaniem jest brak możliwości szybkiego testowania wszystkich produktów sprowadzanych spoza UE. „Rzeczpospolita” podkreśla, że laboratoria mogą nie być w stanie przeprowadzić niezbędnych testów w odpowiednim czasie, co dodatkowo utrudnia kontrolę jakości. Ministerstwo Finansów analizuje obecnie możliwości ograniczenia nieuczciwej konkurencji na rynku e-commerce, jednak problem wciąż pozostaje nierozwiązany. Zasady bezpieczeństwa są kluczowe, ale bez skutecznych narzędzi kontroli nielegalne produkty z Chin wciąż będą trafiać na europejski rynek.
Komentarze (0)