Od 2026 roku w Unii Europejskiej może wejść w życie przepis, który całkowicie zmieni handel samochodami używanymi. Bruksela chce, by niesprawne auta bez aktualnego badania technicznego nie mogły być sprzedawane. Co więcej – według planów – takie pojazdy powinny być po prostu przeznaczone do złomowania.
Nowa regulacja miałaby objąć nie tylko samochody krajowe, ale też te sprowadzone z zagranicy, powypadkowe i uszkodzone. Brzmi absurdalnie? A jednak – taki pomysł naprawdę pojawił się w dyskusjach unijnych urzędników.
Co się szykuje?
Zgodnie z informacjami opublikowanymi przez profil AutoBooster na Facebooku, od 2026 roku handel samochodami używanymi może stać się znacznie trudniejszy, jeśli pojazd nie ma aktualnego badania technicznego lub jest uznany za niesprawny mechanicznie. Taki samochód – zgodnie z proponowaną regulacją – nie powinien trafić w kolejne ręce, lecz prosto na złom.
Nowe przepisy miałyby objąć także auta sprowadzone z zagranicy, które często trafiają do Polski w stanie powypadkowym lub wymagającym naprawy. Do tej pory wielu handlarzy kupowało takie pojazdy, remontowało je i wystawiało na sprzedaż. Po 2026 roku taka działalność może zostać skutecznie zablokowana.
Cios w rynek, który już leży
Europejski rynek motoryzacyjny od kilku lat znajduje się w kryzysie. Wysokie ceny nowych samochodów, coraz bardziej wyśrubowane normy emisji spalin, problemy z dostępnością części i wydłużone terminy dostaw sprawiają, że coraz więcej osób wybiera auta używane. To nie tylko tańsza, ale często jedyna dostępna opcja.
Tymczasem Bruksela – zamiast szukać rozwiązań ułatwiających mobilność – zdaje się iść w kierunku całkowitej eliminacji pojazdów, które nie spełniają wyśrubowanych standardów. W praktyce może to oznaczać, że nawet samochód z drobną usterką lub przeterminowanym badaniem technicznym nie będzie już mógł zostać legalnie sprzedany.
Kogo to najbardziej uderzy?
Przede wszystkim zwykłych ludzi, którzy kupują auta używane z powodów ekonomicznych. Nowe samochody są poza zasięgiem wielu rodzin, a nawet firm. Jeśli więc nie będzie można legalnie sprzedać starego auta, a jedynym rozwiązaniem będzie jego zezłomowanie, rynek wtórny może praktycznie przestać istnieć.
Stracą także mechanicy, handlarze, komisanci, właściciele warsztatów oraz tysiące osób, które dziś żyją z napraw i sprzedaży samochodów. Co więcej, ogromna część sprowadzanych do Polski aut to pojazdy wymagające naprawy. Jeśli nie będzie ich można legalnie wprowadzić na rynek – Polacy zostaną z niczym.
Czy chodzi o sprzedaż nowych aut?
Wielu komentatorów uważa, że u podstaw tej regulacji nie leży troska o środowisko, ale chęć wymuszenia zakupu nowych samochodów – najlepiej elektrycznych, najlepiej z unijnym dopłatami. Problem w tym, że jak słusznie zauważa AutoBooster: nikt nie śpi na pieniądzach. W dobie inflacji, rat kredytowych i rosnących kosztów życia, mało kto może sobie pozwolić na nowe auto z salonu, nawet z dopłatą.
Wprowadzenie takiego przepisu mogłoby więc nie tylko uderzyć w branżę motoryzacyjną, ale też pogłębić wykluczenie transportowe – szczególnie na wsiach i w małych miastach, gdzie samochód to często jedyny sposób na dojazd do pracy, lekarza czy szkoły.
Komentarze (0)