11.07.2025

Wypadek na Nürburgring. Kierowca M2 ma poważny problem

Dorian Skrzypnik
Dorian Skrzypnik
Newsy
Udostępnij:
facebook twitter
Skomentuj

Ostatnio sporo mówi się o potężnym wypadku na Nürburgringu, w którym brało udział Porsche 911 GT3 RS z Polski i BMW M2 na brytyjskich blachach. Porsche dosłownie zmieniło się w kulę ognia – wyglądało to dramatycznie. Ale, co zaskakujące, obaj kierowcy przeżyli i wyszli z tego w miarę cało.

I teraz uwaga: chociaż Porsche wyglądało jak po wojnie, to wcale nie jego właściciel ma największy problem.

Co się właściwie stało?

Do wypadku doszło podczas tzw. Touristenfahrten, czyli dni, kiedy każdy może sobie wjechać na tor Nürburgring swoim autem i poczuć się jak kierowca wyścigowy. Teoretycznie obowiązują tam zasady jak na zwykłej drodze, ale każdy, kto był na Ringu, wie, że to często jazda na granicy.

No i właśnie – GT3 RS próbowało wyprzedzić M2, ale coś poszło nie tak. Doszło do kontaktu, Porsche wyleciało z toru i dosłownie eksplodowało. Samochód całkowicie spłonął, ale dzięki klatce bezpieczeństwa i szczęściu – nikomu nic poważnego się nie stało.

Kto za to zapłaci?

No i tu się zaczynają schody. Okazuje się, że kierowca BMW M2 – ten z brytyjską rejestracją – może nie mieć w ogóle ubezpieczenia na ten tor. Serio. Mimo że Nürburgring formalnie jest drogą publiczną w Niemczech, to wiele ubezpieczalni w UK ma w swoich polisach zapis, że wyłącza właśnie takie miejsca. I nawet jak nie piszą „Nürburgring” wprost, to są klauzule typu „droga jednokierunkowa z opłatą”, „tor wyścigowy”, „jazda w warunkach sportowych” i tak dalej.

Efekt? Gość z M2 może zostać z tym wszystkim na głowie. A co trzeba będzie pokryć?

  • naprawa barierek – a te na Ringu potrafią kosztować po kilkanaście tysięcy euro,
  • laweta, sprzątanie toru – kolejne tysiące,
  • helikopter, który ich zabrał do szpitala – grube tysiące,
  • no i… uszkodzenia innych samochodów – w tym Porsche.

Jeśli jego ubezpieczyciel się wykręci (a wiele na to wskazuje), to wszystko może pójść z jego kieszeni. I to nie są żarty – ludzie już przez to tracili domy, firmy, albo brali kredyty na kilkadziesiąt lat.

A co z kierowcą Porsche?

Wbrew pozorom – ten może mieć więcej szczęścia. Jeśli miał standardowe polskie OC i AC, a polisa nie wykluczała jazdy na Nürburgringu (a to się zdarza rzadziej niż w UK), to całe auto, mimo że spłonęło, może zostać pokryte z ubezpieczenia. No i jeśli okaże się, że to BMW było winne, to jeszcze może dostać odszkodowanie.

Komentarze (0)