Rzym, niegdyś duma europejskiej cywilizacji, dziś coraz częściej staje się symbolem chaosu migracyjnego. Na własne oczy przekonał się o tym znany podróżniczy YouTuber, Kurt Caz, który ma ponad 3,4 miliona subskrybentów z całego świata. Jego najnowszy film z włoskiej stolicy, w którym pokazuje skalę zmian demograficznych, odbił się szerokim echem.
Internauci są w szoku, a liczba polubień (ponad 344 tysiące) mówi sama za siebie. Padają mocne słowa: „To nie wygląda na Europę”, „To nie jest już Rzym, który znaliśmy”.
W materiale wideo Kurt Caz przechadza się ulicami Rzymu i z niedowierzaniem komentuje to, co widzi. „Spójrzcie na pieprzony stan tego miasta. To jest Rzym, ludzie – wygląda jak jakiś pieprzony Bangladesz czy coś” – mówi, wyraźnie wstrząśnięty. Nie ma tu nic z turystycznego folderu: zamiast zabytków i włoskiej atmosfery – prowizoryczne stragany, agresywni naganiacze, tłumy mężczyzn o egzotycznym pochodzeniu i nieustanny bałagan.
„Nie widzę tu ani jednego Włocha”
„Nie widzę tu ani jednego Włocha, ludzie” – dodaje wprost, zwracając uwagę na fakt, który dla wielu Europejczyków staje się dziś brutalną codziennością: radykalna zmiana etniczna przestrzeni publicznej w największych miastach kontynentu. Jego relacja wpisuje się w coraz głośniejszy sprzeciw wobec niekontrolowanej imigracji, która – zdaniem wielu – rozsadza od środka społeczne i kulturowe fundamenty Europy.
Rzym nie jest tu wyjątkiem. Według danych włoskich służb, tylko w 2023 roku do Włoch dotarło ponad 150 tysięcy nielegalnych migrantów, głównie z Afryki i Bliskiego Wschodu. Część z nich przemieszcza się dalej – na północ kontynentu – ale tysiące zostają właśnie w miastach takich jak Rzym, gdzie tworzą własne enklawy, często poza jakąkolwiek kontrolą władz. Efekty? Narastające napięcia, poczucie wyobcowania rodowitych mieszkańców, wzrost przestępczości i upadek standardów życia w historycznych dzielnicach.
Kurt Caz nie jest politykiem. Jest podróżnikiem, który dokumentuje świat takim, jaki go zastaje. Ale właśnie dlatego jego głos wybrzmiewa mocniej – bo nie mówi z mównicy, tylko z ulicy. Jego film to krzyk rozczarowania, który trafia do milionów młodych ludzi na całym świecie. To także sygnał alarmowy: jeśli Europa nie zacznie stawiać tamy niekontrolowanej imigracji, kolejne miasta mogą podzielić los Rzymu – miasta, które dziś coraz mniej przypominają siebie.
Komentarze (0)