Z dziennika bulwarowego, który od lat zasłynął publikowaniem kontrowersyjnych historii i niejednokrotnie przyłapano go na szerzeniu fake newsów, pochodzi historia, która brzmi jak scenariusz komedii – albo kiepskiego horroru.
Według opisu tabloidu, 31-letni Krzysztof z Siamienowic miał… odżyć w kostnicy. Mężczyzna został znaleziony przez przechodnia nieopodal miejsca, gdzie bawił się wcześniej na zakrapianej imprezie. Ratownicy mieli podjąć wielokrotne próby reanimacji, jednak bezskutecznie. Stwierdzono zatrzymanie akcji serca i przewieziono ciało do kostnicy.
Tam, jak relacjonuje ochroniarz ośrodka, zaczęły dochodzić dziwne dźwięki z chłodni. – Myślałem, że ktoś się włamał. A tu wysuwam szufladę, a on siedzi, kompletnie nagi, i prosi o kocyk – miał powiedzieć tabloidowi pan Mariusz, pracownik ochrony.
Po krótkim wyjaśnieniu sprawy z policją Krzysztof – wbrew zaleceniom lekarzy – postanowił wrócić do domu. W drodze jednak zmienił zdanie i poprosił, by zawieźć go… z powrotem na imprezę. – Powiedział, że skoro wrócił z zaświatów, to trzeba to opić – cytuje funkcjonariusza dziennik bulwarowy.
Według doniesień gazety, pod naciskiem mediów wszczęto dochodzenie mające wyjaśnić, jak mogło dojść do tak poważnej pomyłki przy stwierdzeniu zgonu. Sprawdzane mają być dane z defibrylatora, a także przesłuchani ratownicy oraz świadkowie.
Warto jednak podkreślić, że całe zdarzenie opisane jest jedynie w prasie sensacyjnej, która znana jest z upiększania faktów i podawania niezweryfikowanych historii.
Komentarze (0)