Grzegorz Przemyk
14.05.2025

„Bijcie tak, żeby nie było śladów”. Mord Grzegorza Przemyka – zbrodnia, która wstrząsnęła Polską

Rafał Dobrzyński
Rafał Dobrzyński
Polityka
Udostępnij:
facebook twitter
Skomentuj

14 maja 1983 roku w warszawskim szpitalu na Solcu umarł 19-letni Grzegorz Przemyk – maturzysta, poeta, syn opozycyjnej artystki. Dwa dni wcześniej został bestialsko pobity przez milicjantów na komisariacie przy ul. Jezuickiej. Jego śmierć stała się symbolem bezwzględności komunistycznego reżimu – i trwającej latami walki o prawdę.

Śmierć za „niepokorną” matkę

12 maja 1983 roku Grzegorz Przemyk świętował z kolegami zdanie matury. Gdy wieczorem wracali przez Starówkę, zatrzymała ich milicja. Przemyk nie miał przy sobie dowodu. To wystarczyło.

Na komisariacie przy Jezuickiej usłyszał od jednego z funkcjonariuszy:

Nauczę cię noszenia dokumentów 

– i dostał w twarz.

Gdy próbował się bronić, do akcji wkroczyli kolejni milicjanci. Jeden z nich, Arkadiusz Denkiewicz, wydał rozkaz:

Bijcie tak, żeby nie było śladów.

Skutek? Pęknięta śledziona, uszkodzona wątroba, krwotok wewnętrzny. Mimo to lekarz wezwany na komisariat stwierdził u Przemyka „obłęd”, a nie ślady pobicia.

Systemowa zbrodnia, systemowe kłamstwo

Śmierć Przemyka natychmiast stała się sprawą polityczną. Jego matka, Barbara Sadowska, była znaną poetką i działaczką opozycyjną. Wcześniej słyszała w więzieniu na Rakowieckiej:

Was, Sadowska, nie możemy ruszyć, ale syna wam załatwimy.

Reżim przystąpił do akcji dezinformacyjnej:

  • Odpowiedzialnością obarczono sanitariuszy – Michała Wysockiego i Jacka Szyzdka. W sfingowanym procesie skazano ich na więzienie.
  • Matkę próbowano zdyskredytować – w oficjalnych dokumentach nazywano ją „alkoholiczką”, a kolegów Przemyka – „narkomanami”.
  • Milicjanci dostali nagrody finansowe za „wykazanie się w trudnej sytuacji”.

Ma być tylko jedna wersja śledztwa – sanitariusze 

– pisał w notatce Czesław Kiszczak.

Walka o prawdę trwała dekady

Dopiero po 1989 roku wznowiono śledztwo. W 1997 roku Denkiewicza skazano na 2 lata więzienia (nie trafił za kraty z powodu „problemów psychicznych”). Ireneusz Kościuk, który brał udział w pobiciu, został skazany w 2008 roku na 4 lata, ale wyrok uchylono z powodu przedawnienia.

W 2013 roku Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł, że Polska naruszyła prawo do życia, pozwalając, by sprawa się przedawniła. Leopold Przemyk, ojciec Grzegorza, otrzymał 20 tys. euro odszkodowania.

Pamięć, która nie zginie

Grzegorz Przemyk został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Jego historia wciąż budzi emocje – w 2021 roku Jan P. Matuszyński nakręcił film „Żeby nie było śladów”, oparty na reportażu Cezarego Łazarewicza.

Dziś, 42 lat po tej zbrodni, warto przypomnieć słowa Barbary Sadowskiej:

Bóg zabrał mi dziecko, a ja je wciąż osłaniam przed gromadą szczurów działających w majestacie prawa.

Czy sprawiedliwość została wymierzona? Czy ktokolwiek poniósł odpowiedzialność za śmierć Przemyka? – te pytania wciąż pozostają bez satysfakcjonującej odpowiedzi.

Komentarze (0)