Warszawa miała być kolejnym przykładem europejskiej stolicy inwestującej w nowoczesny, elektryczny transport. Jesienią 2024 roku Miejskie Zakłady Autobusowe ogłosiły przetarg na zakup 80 elektrycznych autobusów – 50 przegubowych i 30 krótkich. Budżet: ponad 328 mln zł. Do wyścigu stanęły trzy firmy: hiszpański Irizar, polski Solaris i chiński Yutong. Faworytem był Irizar, jednak już na starcie zaczęły się problemy proceduralne, które miały zaważyć na całym postępowaniu.
Pierwszy cios przyszedł od konkurencji, która skutecznie zaskarżyła ofertę Irizara w Krajowej Izbie Odwoławczej. Powód? Nieprawidłowo złożone podpisy elektroniczne. Choć brzmiało to kuriozalnie, Hiszpanie zostali wykluczeni. Wydawało się, że los uśmiechnął się do Solarisa – to właśnie jego ofertę MZA przyjęło, a w lutym 2025 roku podpisano umowę. Niestety, długo nie nacieszyli się tym zwycięstwem. Irizar odwołał się ponownie, zarzucając MZA brak przejrzystości oraz fakt, że Solaris utajnił część danych swojej oferty.
Na początku marca Krajowa Izba Odwoławcza przyznała rację Hiszpanom. W grę wkroczył także prezes Urzędu Zamówień Publicznych, który stwierdził, że w tej sytuacji konieczne jest ogłoszenie całkiem nowego przetargu na autobusy przegubowe. Efekt? Warszawiacy nie zobaczą nowego elektrycznego taboru jeszcze długo, a cały proces zakupowy zaczyna się od zera. Sytuacja przypomina raczej biurokratyczną farsę niż zaplanowaną strategię rozwoju transportu publicznego.
Nieco lepiej – choć i tu nie obyło się bez kontrowersji – wygląda los krótkich, 12-metrowych autobusów. MZA po wykluczeniu Irizara zdecydowało się na ofertę chińskiego Yutonga, mimo że była o siedem milionów złotych droższa od propozycji Hiszpanów. Solaris w tym zestawieniu okazał się najdroższy. Tym samym Warszawa otrzyma 30 nowych autobusów z Chin za 91,2 mln zł. To nie będzie pierwszy raz, kiedy chińska marka pojawi się w stolicy – już w styczniu 2025 roku po ulicach miasta zaczęło jeździć 18 Yutongów, zamówionych na początku roku.
Cała sytuacja pokazuje, jak trudny i nieprzejrzysty potrafi być system zamówień publicznych w Polsce. Mieszkańcy Warszawy, zamiast korzystać z nowoczesnych i ekologicznych pojazdów, muszą uzbroić się w cierpliwość, obserwując, jak procedury i biurokracja skutecznie blokują modernizację transportu. A Chiny? Cicho, konsekwentnie i coraz skuteczniej zdobywają polski rynek autobusów elektrycznych.
Komentarze (0)