Internet po raz kolejny rozgrzała burzliwa dyskusja na temat finansowania twórców internetowych. Tym razem w centrum uwagi znalazła się Inspirawka, która w nagranym przez siebie filmie wyraziła oburzenie faktem, że jej widzowie nie wpłacają jej donacji. Filmik, w którym niemalże krzyczała na swoich followersów, wzbudził ogromne kontrowersje i szybko stał się tematem szeroko komentowanym w sieci.
Wymaganie wsparcia czy nadużycie?
W swoim nagraniu influencerka otwarcie domagała się wpłat w wysokości 20, 50, a nawet 100 zł – w zależności od „możliwości finansowych” widzów. Argumentowała to tym, że jako streamerka wykonuje ciężką pracę, za którą należy jej się wynagrodzenie. Dodatkowo wspomniała, że planuje ślub oraz chce korzystać z sauny i innych luksusów, na które potrzebne są jej pieniądze.
Nie trzeba było długo czekać na reakcję społeczności internetowej. Pod jej filmem natychmiast pojawiły się setki komentarzy krytykujących jej postawę. Wielu użytkowników zapowiedziało, że przestanie ją obserwować, uznając jej zachowanie za przejaw braku szacunku wobec widzów.
Gdzie leży granica?
Sytuacja ta otwiera szerszą dyskusję na temat roli widzów w finansowaniu twórców internetowych. Czy influencerzy mają prawo oczekiwać od swoich obserwatorów wsparcia finansowego?
Oczywiście, nie ma nic złego w dobrowolnym wspieraniu ulubionych twórców. Istnieją różne platformy umożliwiające przekazywanie datków, takie jak Patreon, Buy Me a Coffee czy Twitch z opcją subskrypcji. Jeśli ktoś chce dobrowolnie wesprzeć influencera, ma do tego pełne prawo. Problem pojawia się jednak wtedy, gdy twórca zaczyna wymuszać donacje i traktować je jako obowiązek swoich widzów.
Streamerki Twitch zaczynają głośno mówić o tym, że widzowie mogliby wspomóc je finansowo w większy sposób. Chodzi o donejty.
— BOOP.PL (@boop_pl) January 29, 2025
Streamerka Inspirawka (11 tysięcy obserwujących na TTV) przez kilkadziesiąt minut tłumaczyła swoje spojrzenie na sprawę donejtów. Jej zdaniem, jeżeli ktoś… pic.twitter.com/f0GacRYVis
Komentarze (0)