Izraelskie lotnictwo przeprowadziło naloty na cele w Sanie, stolicy Jemenu. Według relacji mieszkańców, potężne eksplozje rozległy się m.in. w rejonie pałacu prezydenckiego. Jak podała agencja AP, ataki były odpowiedzią na piątkowy ostrzał ze strony rebeliantów Huti, którzy wystrzelili w kierunku Izraela pocisk balistyczny z głowicą kasetową.
Odgłosy eksplozji były bardzo silne
– relacjonował Husejn Mohamed, mieszkaniec Jemenu mieszkający w pobliżu prezydenckiego kompleksu.
Biuro prasowe Hutich poinformowało, że bombardowania objęły kilka dzielnic Sany.
Izraelskie lotnictwo: „Uderzyliśmy w infrastrukturę wojskową”
Siły Powietrzne Izraela przekazały, że celem operacji była „infrastruktura wojskowa reżimu Huti”. Naloty objęły obiekt wojskowy w rejonie pałacu prezydenckiego, elektrownie Hizaz i Asar oraz magazyn paliwa.
Według izraelskich mediów, w akcji wzięło udział dziesięć samolotów bojowych, które zrzuciły około 35 sztuk amunicji.
Huti eskalują ataki
Rebelianci Huti, wspierani przez Iran, od prawie dwóch lat regularnie wystrzeliwują rakiety i drony w kierunku Izraela oraz atakują statki na Morzu Czerwonym. Deklarują, że ich działania są aktem solidarności z Palestyńczykami w czasie wojny w Strefie Gazy.
W piątek Huti ogłosili, że wystrzelili nowy pocisk balistyczny wyposażony w głowicę kasetową. Izraelska armia poinformowała, że rakieta rozpadła się w powietrzu po kilku próbach przechwycenia. Obecnie analizowane są jej szczątki, by ustalić, czy faktycznie zawierała amunicję kasetową – podobną do tej, której Iran miał użyć w czerwcu.
Eksperci zwracają uwagę, że tego rodzaju uzbrojenie jest wyjątkowo trudne do przechwycenia i stanowi poważne zagrożenie dla ludności cywilnej.
Ataki na Morzu Czerwonym uderzają w handel
Konflikt z Hutimi odciska się również na globalnym handlu. W ciągu ostatnich dwóch lat rebelianci poważnie zakłócili żeglugę na Morzu Czerwonym – jednym z najważniejszych szlaków morskich świata.
Według szacunków, przez te wody co roku przepływają towary o wartości około 1 bln dolarów. Do końca ubiegłego roku Huti zaatakowali ponad 100 statków, co zwiększyło koszty transportu i ryzyko dla armatorów.
Rosnące napięcia w regionie
Naloty w Sanie pokazują, że konflikt izraelsko-palestyński ma coraz szersze reperkusje regionalne. Izrael podkreśla, że nie pozwoli na bezkarne ataki wymierzone w swoje terytorium. Huti zapowiadają jednak, że będą kontynuować ofensywę, dopóki trwa wojna w Gazie.
Sytuacja w Jemenie, już wcześniej wyniszczonym wieloletnią wojną domową, staje się kolejnym ogniskiem napięć na Bliskim Wschodzie.
Komentarze (0)