Hybrydy typu plug-in, które łączą napęd elektryczny z silnikiem spalinowym, przez lata były promowane jako rozwiązanie łączące zalety elektromobilności i tradycyjnych aut. Ich teoretyczne możliwości – jak przejazd kilkudziesięciu kilometrów na prądzie i minimalne zużycie paliwa – czyniły je atrakcyjnymi zarówno dla kierowców, jak i ustawodawców wspierających ekologiczne technologie.
Jednak nowa norma emisji spalin Euro 6e, wprowadzająca bardziej realistyczne metody badania emisji, może zakończyć erę hybryd plug-in, przekształcając je w niszowy segment rynku.
Kontrowersje wokół efektywności hybryd plug-in
Plug-iny już wcześniej budziły kontrowersje. Teoretyczne korzyści z ich użytkowania były uzależnione od regularnego ładowania akumulatorów. W przeciwnym razie okazywały się mniej wydajne i bardziej kosztowne w eksploatacji niż tradycyjne hybrydy. Do tego dochodziła wysoka cena zakupu wynikająca z konieczności wyposażenia tych pojazdów w większe akumulatory i mocniejsze silniki elektryczne. Nowe normy emisji, zakładające testowanie pojazdów zarówno z naładowanym, jak i rozładowanym akumulatorem, jeszcze bardziej obnażyły ich wady, wskazując na duże rozbieżności między deklaracjami producentów a rzeczywistymi wynikami.
Wyższe koszty, mniejsza konkurencyjność
Zmiana sposobu pomiaru emisji oznacza, że wiele modeli plug-in, które wcześniej spełniały normy, teraz je przekracza. Aby utrzymać akceptowalny poziom emisji, zasięg w trybie elektrycznym musiałby znacąco wzrosnć, co wiązałoby się z koniecznością zastosowania jeszcze większych baterii, a tym samym podwyższeniem kosztów produkcji i ceny końcowej. Tymczasem konkurencja w postaci aut w pełni elektrycznych, które oferują coraz lepszy zasięg i rozwijającą się infrastrukturę ładowania, sprawia, że plug-iny tracą na atrakcyjności.
Dla producentów hybryd plug-in sytuacja staje się coraz trudniejsza także ze względu na system kar za przekroczenie flotowych emisji CO2. W myśl nowych zasad wiele modeli, które wcześniej były „zielone” na papierze, teraz stanowi obciążenie finansowe dla koncernów. Aby uniknąć kar, producenci muszą inwestować w technologie zeroemisyjne lub nawiązywać kosztowne współprace z firmami oferującymi auta elektryczne, jak Tesla czy Polestar, co dodatkowo podnosi koszty operacyjne.
Eksperci przewidują, że w 2025 roku konsumenci będą mogli liczyć na atrakcyjne wyprzedaże hybryd plug-in, jednak przyszłość tego segmentu wydaje się niepewna. Producenci będą stopniowo wycofywać się z oferowania takich modeli, skupiając się na rozwijaniu samochodów elektrycznych, które są bardziej zgodne z nadchodzącymi regulacjami. Wygląda na to, że hybrydy plug-in, będące dotąd rozwiązaniem przejściowym, zaczynają ustępować miejsca nowym technologiom, które lepiej odpowiadają na wyzwania związane z redukcją emisji i rozwojem elektromobilności.
Komentarze (0)