W nocy z 29 na 30 marca nastąpi zmiana czasu z zimowego na letni. Jak co roku temat ten budzi wiele dyskusji, a zwolennicy rezygnacji z przestawiania zegarów przypominają o jego uciążliwości. Choć Unia Europejska miała już dawno uregulować tę kwestię, sprawa utknęła na poziomie państw członkowskich i od lat nie ruszyła do przodu.
Pomysł zniesienia sezonowych zmian czasu pojawił się już w 2018 roku. Komisja Europejska zaproponowała wtedy dyrektywę, która przewidywała zakończenie tej praktyki, jednak kraje członkowskie nie potrafiły dojść do porozumienia. Dyskusje dotyczyły nie tylko samego zniesienia zmian czasu, ale także wyboru stałego systemu – letniego czy zimowego. Ostatecznie temat utknął w martwym punkcie, a Komisja zdecydowała, że to państwa członkowskie powinny same dojść do porozumienia.
Obecnie pojawia się nowa szansa na powrót do rozmów. Rzeczniczka Komisji Europejskiej Anna-Kaisa Itkonen zaapelowała do polskiej prezydencji w Radzie UE o wznowienie debaty na ten temat. Wskazała, że skoordynowane rozwiązanie jest możliwe, jeśli tylko państwa członkowskie wykażą wolę współpracy. Ministerstwo Rozwoju i Technologii już wcześniej zapowiadało, że podejmie próbę przełamania impasu, a rozmowy na ten temat miały miejsce na szczeblu unijnym jeszcze w lutym.
Na razie jednak, jak co roku, mieszkańcy Unii Europejskiej muszą przygotować się na zmianę czasu. W najbliższy weekend w nocy z soboty na niedzielę zegarki zostaną przestawione z godziny 2:00 na 3:00. Czy to jedna z ostatnich zmian czasu w Europie? O tym mogą zdecydować najbliższe miesiące.
Komentarze (0)